
W czasie spożywania posiłku przybył do królowej wieśniak z koszem fig. Straż, zbadawszy zawartość koszyka, wpuściła go do pałacu. Po skończeniu posiłku królowa zapieczętowała list do Oktawiana, który miała przedtem gotowy. W liście zawierała się prośba do Oktawiana, by ją pochowano obok Antoniusza. List ten wręczyła Epafrodytowi z poleceniem, by go zaniósł bezzwłocznie Oktawianowi.
Zapewne powiedziała mu, że chodzi o ważną sprawę i dlatego trzeba go wręczyć osobiście. Pozbywszy się w ten sposób strażnika, zamknęła się w pokoju z obiema służebnymi, Eiras, fryzjerką, i Charmion, pokojową.
Posterunek u bramy pałacu ujrzał niebawem biegnących w największym pośpiechu ludzi Oktawiana. Podobno po przeczytaniu listu Kleopatry Oktawian zamierzał pójść do pałacu osobiście, ale po namyśle wysłał swoich ludzi. Ci, wtargnąwszy do komnaty, znaleźli królową już bez życia. Leżała na złotym łożu, w szatach królewskich. U jej stóp jedna z służebnych leżała już bez życia, druga konającą ręką poprawiała diadem na głowie martwej pani. „Ładne to rzeczy, Charmion”, zawołał jeden z wchodzących. „Bardzo ładne”, odpowiedziała wierna sługa, „i godne wnuczki tylu królów”. Po tych słowach skonała. Rzeczywiście śmierć królowej egipskiej jest pełna majestatu, wzniosła i uroczysta.
Wierne jej służebne weszły w starożytności w przysłowie jako symbol wierności aż do śmierci.
Niebawem przybył sam Oktawian. Na ciele królowej nie znaleziono żadnych wyraźnych śladów gwałtownej śmierci; tylko na lewym ramieniu niektórzy dopatrywali się po jakimś czasie dwóch drobnych znaków, jakby od ukłucia, były one jednak tak nieznaczne, że inni przeczyli ich istnieniu. Przypuszczano, że Kleopatra otruła się albo że zginęła od ukąszenia jadowitego węża. W komnacie nie znaleziono węża, ale niektórym wydawało się, że na posadzce widoczne są ślady, jakoby po niej prześliznął się wąż. Ślady te miały prowadzić w stronę okna, które wychodziło na morze. Domyślano się, że wąż mógł być ukryty w koszu fig, przyniesionym przez wieśniaka. Inni sądzili, że Kleopatra trzymała węża w wazonie lub że przyniesiono go ukrytego w kwiatach.
Co do trucizn przypuszczano, że Kleopatra ukłuła się wydrążoną i napełnioną trucizną szpilką do włosów. „Prawdy jednak nikt nie wie”, kończą tak Plutarch jak Cassius. Urzędowo przyjęto, że Kleopatra zginęła od jadowitego węża, i podczas triumfu Oktawiana niesiono wizerunek królowej leżącej na klinie z wężem u ramienia, zapewne woskowy. Propercjusz (IV 10, 53) wspomina, że widział ten posąg.
Dopiero znacznie później literatura i malarstwo, chcąc zrobić śmierć jej poetyczniejszą, poczęły przedstawiać, że królowa przyłożyła sobie węża do piersi. Oktawian kazał sprowadzić do zmarłej tzw. psyllów. Byli to zaklinacze wężów, którzy wysysali krew ukąszonym przez jadowitego węża (psylla lub psyllos znaczy „pchła, bo i ona wysysa krew); starania ich jednak nie zdołały Kleopatry przywrócić do życia. Ci, co wierzyli w śmierć od węża, powoływali się na to, że królowa chciała umrzeć śmiercią jak najmniej bolesną, a taką jest śmierć od ukąszenia węża, dalej, że eunuch królowej tego samego dnia zadał sobie śmierć przez przyłożenie węża do ciała. Lekarz Galen i przyrodnik Dioskorides poświadczają, że jad kobry działa bardzo szybko. Zwolennicy drugiej wersji przypominali, że królowa robiła doświadczenia z truciznami. Co do służebnych przypuszczano, że albo zginęły skutkiem ukąszenia przez tego samego węża co ich pani albo przez zażycie trucizny.
Z współczesnych pisarzy geograf Strabon pozostawia nierozstrzygniętym, czy powodem śmierci była trucizna, czy ukąszenie węża, nie idzie więc ślepo za tradycją cesarską. Późniejszy Swetoniusz powiada (roz. 17), że zginęła od ukąszenia węża (morsu aspidis). Lekarz Galen (XIV p. 237 Kühn) notuje pogłoskę, że Kleopatra zrobiła sobie sama głęboką ranę na ramieniu i wlała w nią jad wężowy, przyniesiony jej w naczyniu.
Przypuszczenie to jest błędne, bo, jak wiadomo, na ciele królowej nie znaleziono rany ani nawet wyraźnych śladów ukąszenia. Ważne jest natomiast, co tenże Galen opowiada, że sam widział w Aleksandrii, jak skazańców, których chciano stracić w sposób łagodny, tracono przez przyłożenie im węża do ciała. W sprawie Kleopatry Galen nie rozstrzyga, czy zginęła od jadu węża czy też Kleopatra trzymała w mauzoleum węże i inne trucizny. Cassius Dion powiada (LI 11), że Kleopatra trzymała w mauzoleum węże i inne płazy, ale że przeniesiona do pałacu, nie mogła ich zabrać ze sobą. Cicero podaje, że już trzy wieki wcześniej Demetriusz z Faleronu odebrał sobie w Egipcie życie przez przyłożenie do ciała węża.
Pogłoski podawały różne szczegóły śmierci Kleopatry. Według jednej Kleopatra, przebierając przyniesione figi, spostrzegła węża i zawołała: „Otóż i on!” i odsłoniła ramię na ukąszenie węża. Inna pogłoska twierdziła, że królowa podrażniła węża leżącego w wazonie złotą szpilką do włosów .
Tak się przedstawia tradycja starożytna o śmierci Kleopatry. Co o niej sądzić?
Jeden z uczonych nowożytnych odrzucił tradycję urzędową o wężu z kilku powodów, między innymi dlatego, że gdy wąż kąsając wypuści truciznę, to dalszą, wydzielić może dopiero po upływie dłuższego czasu; jeżeli więc dwie służebne umarły razem z panią od ukąszenia węża, to trzeb przypuścić, że użyto trzech wężów; tymczasem nie znaleziono żadnego. Argument ten upada, bo nie mamy żadnej wiadomości, że służebne zginęły od węża; mogły były zażyć truciznę. W zamieszaniu jakie nastało po śmierci królowej, nikomu nie przyszło na myśl zajmować się dokładniej przyczyną śmierci jej domownic.
Wprawdzie Galen przyjmuje, że i one zostały ukąszone przez węża, ale jest to czyste jego przypuszczenie, bo tradycja współczesna z pewnością o tym nie mówiła.
Poza tym wyrażono powątpiewanie w wiarogodność tradycji o przyzwaniu przez Oktawiana psyllow. I ten sceptycyzm nie ma uzasadnienia; gdyby ich rzeczywiście nie wezwano, nikomu z późniejszych nie wpadłoby na myśl podobne przypuszczenie.
A teraz co sądzić o tradycji o ukąszeniu przez węża?
Pod tym względem wyraził fachową opinię człowiek wysoce do tego powołany, wieloletni ekspert lekarski przy rządzie egipskim, prof. Sydney Smith. Według niego istnieją w Egipcie trzy główne gatunki wężów jadowitych: kobra (Naia haje, po grecku aspis), żmija rogata (cerastes) i żmija zwykła (echis).
Po ukąszeniu żmii występuje zwykle silny palący ból w miejscu ukąszenia, obrzmienie i wysiąk krwi. Na ramieniu Kleopatry nie znaleziono ani obrzmienia ani wysiąku, żmija więc w tym wypadku odpada. Po ukąszeniu kobry pojawia się nieznaczny stosunkowo ból miejscowy, zmiana barwy skóry albo obrzmienie. Przy badaniu pośmiertnym trudno jest znaleźć ślad ukąszenia. Śmierć może nastąpić prawie w pół godziny skutkiem porażenia oddechu i porażenia ogólnego. Kobra jest najpospolitszym z wężów jadowitych w Egipcie i najniebezpieczniejszym z nich, bo ukąszenie żmii jest śmiertelne tylko w 20% przypadków.
Smith widzi w tradycji tylko jedną trudność: kobra z trudnością mogłaby być ukryta w koszyku fig. Ale trudność ta w świetle tradycji znika: my nie wiemy wcale, jak wielki był koszyk. Bevan widywał w Egipcie kobry, noszone przez zaklinaczy wężów w koszykach całkiem średniej wielkości. W świetle tych wyjaśnień wygląda na najwięcej zbliżone do prawdy, że Kleopatra zginęła od ukąszenia kobry. Przemawia za tym jeszcze jeden argument. Kobra była królewskim wężem faraonów.
Na diademie królewskim wyobrażona była głowa kobry; miała ona bronić faraonów jako potomków boga Słońca Re. Kobra była jego sługą. W Egipcie wierzono, że kto zginie od jej ukąszenia, uzyskuje nieśmiertelność. Bóg Słońca ochronił Kleopatrę przed poniżeniem, którym jej groził triumf, i zabrał ją do siebie. Kobra nazywa się po grecku aspis (tak u poety Nikandra), diadem królewski z kobrą dekret z Kanopu nazywa aspidoeides .
W Rzymie już w kilka tygodni po śmierci Kleopatry ustalił się pogląd, że królowa zginęła od ukąszenia jednego lub dwóch wężów. Horacy (carm. I 37, 26) podziwia jej odwagę, z jaką przyłożyła do ciała wstrętne węże, aby wsączyć sobie czarny jad; Wergili (Aen. VIII 697) mówi wyraźnie o dwóch wężach.
Ale teraz nasuwa się z kolei najważniejsze pytanie: jaki był stosunek Oktawiana do samobójstwa Kleopatry? W zachowaniu się Oktawiana wobec królowej egipskiej wyróżnić należy różne fazy. Dopóki triumwir nie stał się panem skarbca Ptolemeuszów, dążył wszelkimi sposobami do przeszkodzenia samobójstwu, bo wiedział, że Kleopatra zamierzała w razie śmierci spalić skarbiec. Obawa ta odpadła z chwilą, kiedy podczas osobistego spotkania się z królową egipską stał się panem skarbca. Teraz zachowanie jej przy życiu miało dla niego mniejszy, ale mimo to niezaprzeczony interes, bo osoba jej miała być największą ozdobą przyszłego jego triumfu. Wszak po Hannibalu nikogo Rzym tak się nie lękał jak Kleopatry. Ale niewątpliwie musiało nasuwać się Oktawianowi dręczące pytanie: co począć z Kleopatrą po triumfie?
Dziwna rzecz, że prawie aż do końca XIX wieku, to nie nasuwało się historykom. Śmierć Kleopatry, która tak nagle przecięła to życie, przesłoniła wszelkie dalsze pytania, dotyczące losu jej, gdyby pozostała przy życiu. Poza tym zasugestionowani byli historycy urzędową wersją rzymską, która jednogłośnie mówiła o planowanym przez Oktawiana udziale Kleopatry w triumfie i usiłowaniach jego, żeby przeszkodzić jej śmierci. Ale jeżeli bacznie rozbieramy wiadomości o ostatnich dniach życia Kleopatry, nasuwają się pewne podejrzenia co do intencji Oktawiana. Skazać bezbronną kobietę na śmierć? Wzdrygało się na to uczucie Oktawiana, wszak w czasie proskrypcji rzymskich przynoszono mu w workach głowy pomordowanych i młody człowiek patrzał na nie obojętnie, a pamiętać trzeba, że na jednego z triumwirów przypadło przeciętnie stu straconych. Oktawian musiał się liczyć z opinią świata, przede wszystkim z opinią rzymską.
Liczył się także zawsze z opinią historii, jak dowodzi choćby jego własny przegląd swych czynów i zasług, przekazany potomności na pomnikach. W świecie hellenistycznego Wschodu padały dla celów polityki głowy zarówno mężczyzn jak kobiet, bo kobiety brały tam czynny udział w polityce na równi z mężczyznami, ale w Rzymie było inaczej: to kobieta prowadziła życie domowe, rodzinne i prawie bez wyjątku nie brała czynnej roli w polityce, nawet w burzliwych czasach wojen domowych. Jednym z rzadkich wyjątków jest Fulwia.
Ale jeżeli nie wypadało Kleopatry stracić, to może wystarczyło skazać ją na odludną jakąś wysepkę, jak to Oktawian później jako August uczynił niejednokrotnie, nawet z własną córką Julią, którą, skazał na pobyt na odludnej wysepce Pandaterii. Ale i to wyjście było niemożliwe. Ale to tak Kleopatra zbyt była zręczna, zbyt żądna władzy; na wszystkich stykających się z nią wywierała tak nieprzeparty urok, że łatwo mógł znaleźć się ktoś, kto by jej dopomógł do ucieczki. A gdy raz stanęła nogą w Egipcie, kraj cały zerwałby się do jej obrony i zrzucenia obcego jarzma.
W tych warunkach jedyne wyjście, jakie się nasuwało, było popchnąć ją do samobójstwa. Ale trzeba to było zrobić zręcznie, tak, by świat się tego nie domyślił. A zrobić trzeba było zaraz; po triumfie byłoby za późno; Kleopatra byłaby z biegiem czasu pogodziła się z losem. Zresztą już źródło starożytne, Swetoniusz (roz. 17) , mówi wyraźnie, że Oktawian popchnął Kleopatrę do śmierci (ad mortem adegit).
Z tą hipotezą wystąpił pierwszy przed 50 laty orientalista Nöldeke, na razie bez wielkiego powodzenia. Winien był temu argument, przez niego wysunięty, a nie dosyć silny.
Nöldeke usiłował obalić urzędową rzymską wersję, że Kleopatra umarła od ukąszenia węża. Rzymianie wierzyli – mówił –, że Kleopatra wybrała ten rodzaj śmierci, gdyż uważała go za najmniej bolesny, tymczasem twierdził Nöldeke śmierć ta wywołuje wielki ból, przynajmniej na krótko. Drugim jego argumentem było, że ukąszenie węża wywołuje zmianę barwy skóry, a nie tylko kilka drobnych śladów miejscowych, tymczasem u Kleopatry zmiany barwy skóry nie znaleziono.
Jak wykazuje pouczenie cytowanego naczelnego lekarza angielskiego przy rządzie egipskim, zarzuty te nie odpowiadają faktom. Mimo to myśl rzuconą przez Nöldekego, podjęli w nowszym czasie inni; i zdaniem naszym słusznie. Przede wszystkim uderzać musi jeden fakt. Straż nad Kleopatrą Oktawian powierzył wyzwoleńcowi Epafrodytowi, oczywista wtajemniczywszy go w swoje intencje i dawszy mu szczegółowe instrukcje. Odbywa się spotkanie Oktawiana z Kleopatrą. W czasie niego królowa nabiera przekonania, że nie czeka ją nic dobrego, i postanawia popełnić samobójstwo.
Epafrodyt odważa się iść osobiście z listem królowej do Oktawiana, co przecież było jaskrawym naruszeniem subordynacji i lekceważeniem obowiązków. Wszak Epafrodyt mógł posłać list przez któregoś ze strażników rzymskich stojących przed pałacem. To naruszenie obowiązków sprowadza za sobą śmierć królowej.
I widzimy fakt zdumiewający: Epafrodyt nie ponosi najmniejszej kary za ciężkie zaniedbanie służbowe, które pociągnęło za sobą tak groźny skutek. Nie słyszymy ani słowem, by w ogóle był pociągany do odpowiedzialności. A przecież jego zaniedbanie sprowadziło za sobą tak dalece przykry dla Oktawiana skutek, że pozbawiło go głównej ozdoby triumfu. Jedynym tłumaczeniem tego dziwnego faktu jest, że Epafrodyt miał od Oktawiana tajne polecenie nie przeszkadzać samobójstwu królowej.
Zwrócono dalej uwagę na to, że straż nad Kleopatrą Oktawian powierzył nie senatorowi ani rycerzowi rzymskiemu, lecz wyzwoleńcowi, i szukano wyjaśnienia w tym, że w razie potrzeby, np. w razie niedyskrecji, wyzwoleńca łatwo można było zgładzić, daleko łatwiej niż obywatela rzymskiego.
A czyż nie musi zastanawiać fakt, że kontrola kosza z figami była dziwnie powierzchowna? Wszystko to nieodparcie każe przyjąć, że Oktawian pragnął śmierci Kleopatry, ale chciał uniknąć pozorów, że ją wywołał. Gdyby był chciał naprawdę uchronić ją od śmierci, byłby znalazł na pewno skuteczny na to sposób.
Rozpuszczona wieść, że Kleopatra ma być za trzy dni wywieziona, może także miała na celu przyspieszyć samobójstwo. Wieść ta budzi w dzisiejszym czytelniku wrażenie, że Oktawian miał niezwłocznie wyjechać sam na triumf do Rzymu, tymczasem triumf odbył się dopiero w roku następnym, a więc dosyć było czasu na wywiezienie królowej.
A jeżeli Oktawian lękał się ucieczki Kleopatry z pałacu królewskiego i się przed tą ucieczką zabezpieczył wysłaniem jej do Italii, to ucieczce można było zapobiec przez polecenie staranniejszego nadzoru nad nią od tego, który w rzeczywistości wykonywano. Oktawian wiedział od Prokulejusza, że już przedtem królowa, uwięziona podstępem, chciała odebrać sobie życie. Wiedział także, że Kleopatra pragnie uniknąć prowadzenia jej w triumfie.
Wzmocnienie nadzoru nad nią było koniecznością, ale go zaniedbano. Zresztą, gdy się widzi, jak Oktawian brutalnie wytępił tych członków rodziny Kleopatry i Antoniusza, którzy mogli się stać dla niego w przyszłości niebezpiecznymi, musiałoby się uznać za rzecz wysoce dziwną, gdyby nie lękał się tej, która ze wszystkich była najniebezpieczniejsza. Jeżeli Oktawian każe jej przeszkodzie w śmierci, posyła po śmierci zaklinaczy wężów, to robi to dla oka ludzkiego, by ratować pozory.
Że w tradycji współczesnej nie ma wzmianki o tym, że śmierć Kleopatry była pożądana dla Oktawiana, nie może dziwić. Któż z współczesnych byłby się odważył za długiego życia Augusta wystąpić z takim zarzutem i ryzykować życie?
W Rzymie wiadomość o śmierci Kleopatry wywołała wrażenie niesłychane. Widocznie lękano się jej i po bitwie pod Akcjum. Przypuszczano zapewne, że jak usidliła Cezara i Antoniusza, tak usidli teraz i Oktawiana.
Wiedziano, jak zwycięzca Antoniusza wrażliwy był na wdzięki kobiece. Dopiero w dwa wieki później podrzędny pisarz, Florus, miał odwagę pisać o jego pudicitia, współcześni nic o niej nie wiedzą, a raczej wiedzą, że późniejszy obrońca godności małżeńskiej, reformator obyczajów nie zawahał się rozwieść ciężarnej Liwii z jej pierwszym mężem i wprowadzić jej do swego domu, wiedzą też wiele innych rzeczy niezbyt budujących. Jeżeli wnuczka Oktawiana Julia prowadziła życie gorszące, to poszła tylko w ślady dziada.
Ale wracając do Kleopatry, to nawet zwycięstwa nad Hannibalem nie opiewali z taką radością współcześni mu poeci rzymscy. Nieocenionym dokumentem chwili, malującym nastroje rzymskie po dotarciu do Rzymu wiadomości o zajęciu Aleksandrii i śmierci Antoniusza i Kleopatry, jest oda Horacego (I 37), pisana widocznie świeżo po liście Oktawiana.
Teraz pora pić, woła Horacy, teraz tańczyć a bogom zastawić salijską ucztę i przygotować wezgłowia, na których zasiędą ludzkiemu oku niewidoczni. Przedtem nie godziło się dodbywać Cekuba z piwnic ojcowskich, dopóki szalona królowa groziła zgubą Kapitolowi a pogrzebem państwu, z orszakiem swych zniewieściałych rzezańców, ona, która nie znała granic w nadziejach, upojona powodzeniem. Ale ostudził jej szał jedyny okręt, który ocalał z pożaru, a umysł jej, oszołomiony winem mareockim, nabawił prawdziwego strachu Cezar, gdy na pędzącą od strony Italii napierał wiosłami, jak na łagodne gołębie jastrząb albo rączy myśliwy na niwach śnieżnej Hemonii, chcąc wtrącić w kajdany groźnego potwora (fatale monstrum).
Po tym wylewie triumfu budzi jednak w poecie duch rzymski, bo Rzymianie, sami umieli cenić męstwo i we wrogu. Umiała ona, ciągnie poeta dalej, latorośl sławnego rodu, zginąć i wyższa nad swoją płeć nie ulękła się miecza, nie uciekła na szybkiej flocie na dalekie wybrzeża, miała męstwo pogodną twarzą patrzeć na pałac królewski w ruinach, zdobyła się na odwagę wziąć w rękę strasznego węża, by wsączyć w ciało czarny jad, bo postanowienie śmierci wlało w nią nieugiętość; nie chciała ta dumna kobieta (non humilis mulier) patrzeć na groźne okręty, mające ją przewieźć, nie chciała jako prosta śmiertelniczka kroczyć w dumnym triumfie.
Nie tylko na ten męski hołd wobec wielkości duch, ale nawet na słowo uznania nie zdobył się w swym szowinistycznym patriotyzmie Wergili, który jako człowiek okazał się tu mniejszym od Horacego. A przecież nawet Oktawian wyraził podziw dla wielkości ducha Kleopatry, jak poświadczają zgodnie Plutarch i Cassius Dion, a nawet miał się o niej wyrażać ze współczuciem. Kazał wykończyć mauzoleum i urządził jej pogrzeb z królewskimi honorami, nakazawszy, aby zgodnie z ostatnią jej przedśmiertną prośbą pochowano ją obok Antoniusza. Tak więc spełniło się życzenie Antoniusza, by prochy jego spoczywały nie w Rzymie, lecz w Aleksandrii. W posągach kobiecych przed mauzoleum dopatrywali się późniejsi portretów wiernych jej służebnic, Eiras i Charmion.
Według dawniejszych obliczeń (chronologa Idelera i historyków Gutschmida i Stracka) Kleopatra umarła we wrześniu roku 30 przed Chrystusem, według nowoczesnych (Gardthausena, Wilckena, Grenfella i Hunta, Tama) w ostatniej dekadzie sierpnia. W chwili śmierci liczyła 39 lat. Nad grobem jej i Antoniusza pulsuje dziś życie miasta nowożytnego i nie zanosi się na to, by grób ten miał być kiedyś odkopany. Po nadejściu wiadomości o zajęciu Aleksandrii i śmierci Antoniusza i Kleopatry senat wysadzał się na honory dla zwycięzcy i zarządził kilkudniowe nabożeństwa dziękczynne.
Artykuł stanowi fragment książki prof. Stanisława Witkowskiego „Kleopatra”.
Książkę można kupić jedynie na stronie Wydawnictwa Atryda.

2 Comments