Bitwa pod Kallinikos 171 p.n.e

Jak się wydaje, bez boju poddało się Macedończykowi znaczne miasto Phalanna (niewielkie pozostałości widoczne na płaskim wzgórzu Magula Kastri, 3 kilometry na wschód od Tyrnavos). Perseus ominął Gyrton (na prawym brzegu Penejosu, 13 kilometrów na północ od Larissy), ponieważ dowiedział się, że do tego miasta weszła zbrojna załoga Związku Tesalskiego, którą dowodzili rzymski oficer Tytus Minucius Rufus i tesalski strateg Hippias. Za to król znienacka zdobył Elateję i Gonnos, leżące u południowego wejścia do doliny Tempe. Być może ludzi z tych miast, zajętych robotą na polach, zaskoczyła królewska konnica. Gonnos cieszyło się sławą najświetniejszej polis Perrhajbii, znanej z sanktuarium Ateny Polias, Artemis, Asklepiosa i innych świątyń. Położone było na trzech pagórkach w pobliżu obecnego miasta Dereli. Do dziś dobrze zachowały się starożytne mury obronne. Perseus obwarował Gonnos wałem obronnym i potrójną fosą, zostawił też w mieście silną obsadę wojskową złożoną z piechoty i jazdy. Potem posunął się na wschód, nad dolny Penejos. Założył obóz w Sykurion u stóp masywu Ossy, gdzie postanowił czekać na przeciwnika.

Miejsce było dobrze wybrane z uwagi na wielką zdrowotność okolicy i obfitość źródeł dostarczających świeżej wody. Na rozkaz króla jego żołnierze rozsypali się, aby zbierać zielone jeszcze zboże z pól nieprzyjaciół. Miało ono posłużyć jako pasza dla koni. Poprzez energiczną akcję Perseus ubiegł Rzymian i zapewnił sobie kontrolę nad przełęczami Volustana i Tempe, przez które armia królewska mogła sprowadzać zaopatrzenie z Dion i Heraklejon. Pytanie, czy król nie postąpiłby lepiej, gdyby zamiast tracić czas na zdobywanie Perrhajbii, podążył z animuszem na spotkanie Rzymian, szukając bitwy.

Kiedy już zwieziono do macedońskiego obozu wszelkie zboże z okolicy, Antygonida rozkazał swoim, aby pustoszyli pola sprzymierzonego z Rzymem tesalskiego miasta Feraj. Liczył, że Rzymianie wyruszą z obozu na odsiecz gnębionym aliantom i dadzą się zaskoczyć po drodze. Konsul jednak nie dał swoim rozkazu do wymarszu. Perseus rozdzielił przeto zdobyte koło Feraj łupy, a było to wszelkiego rodzaju bydło, swym żołnierzom, by mieli jako posiłek pieczyste, dla siebie zachował pojmanych ludzi. Przez tę szybką akcję konnicy i lekkozbrojnych piechurów król przeciął linie komunikacyjne Rzymian z portami zatoki Pagasaj, skąd armia konsula sprowadzała zaopatrzenie. Perseus zapewne nawiązał teraz kontakt ze swą wojskową obsadą i małą flotą w Demetrias. Z Sykurionu do Feraj było jakieś 35 kilometrów. Gdzieś w połowie tej drogi stali obozem Rzymianie.

W obozach wrogich armii odbyły się narady wojenne. Konsulowi doradzali także Eumenes z Pergamonu i jego brat Attalos. Rzymianie musieli wszakże przerwać consilium i w pośpiechu chwytać za broń, zwiadowca przyniósł bowiem wieści, że zbliża się nieprzyjaciel. Perseus, zachęcony tym, że przeciwnik nie odważył się bronić pól sprzymierzeńców z Feraj, poprowadził żołnierzy do walki. Na czele kolumny macedońskiej szło 100 jeźdźców i tyle samo pieszych strzelców – Kreteńczyków. W odległości tysiąca kroków od obozu rzymskiego rozkazał zatrzymać się ciężkozbrojnej piechocie, sam ruszył naprzód wraz z tysięcznym oddziałem konnicy oraz lekkozbrojnymi piechurami. Antygonidzie towarzyszył Kotys z zastępem bitnych Traków.

Konsul Crassus rzucił na spotkanie wroga dwa oddziały konnicy, przeważnie wystawionej przez Gallów pod wodzą Kassygnatosa. Celtyckich kawalerzystów wspierało około 150 lekkozbrojnych żołnierzy z Krety i z Myzji. Wszyscy ci wojownicy należeli do armii Eumenesa.

Doszło do potyczki w odległości około 500 kroków od rzymskiego obozu. Żaden z wodzów nie wysłał walczącym posiłków, siły były równe i bój nie przyniósł rozstrzygnięcia. Z ludzi Eumenesa poległo około 30, w tym dowódca Gallów, Kassygnatos.

Perseus odmaszerował pod Sykurion. Wrócił z wojskiem następnego dnia. Za oddziałami macedońskimi ciągnęły wozy z wodą, droga była bowiem całkowicie bezwodna i pełna kurzu. Tym razem Rzymianie pozostali w obozie. Za wały obozowe konsul wycofał nawet straże. W tej sytuacji ludzie królewscy zawrócili. Tak postępowali przez następne kilka dni w nadziei, że Rzymianie zaatakują koniec ich kolumny marszowej i dadzą się odciągnąć od swego obozu. Perseus był pewien, że dzięki przewadze w konnicy i lekkozbrojnych w takiej walce odniesie zwycięstwo. Konsul wszakże ostrożnie trzymał swoich za szańcami. Ośmielony tą lękliwością Perseus przysunął się obozem bliżej przeciwnika i obwarował w odległości 5000 kroków. O świcie ustawił falangitów w linię bojową, a sam z całą konnicą i lekkozbrojnymi podszedł pod obóz rzymski. Widok kurzu wznieconego przez większą liczbę ludzi wywołał popłoch wśród żołnierzy rzymskiego wodza. Tym większy, że w poprzednie dni nieprzyjaciel pojawiał się znacznie później. Tym razem wojsko macedońskie stanęło do bitwy już o wschodzie słońca. W obozie Liciniusa zapanowało zamieszanie i wielka gonitwa. Trybunowie wojskowi i centurionowie pobiegli do kwatery konsula, aby odebrać rozkazy, żołnierze w pośpiechu zbroili się i formowali oddziały koło swych namiotów.

W

Aecjusz i barbarzyńcy

Perseus ustawił wojska do bitwy koło pagórka, zwanego Kallinikos (albo Kallikinos), w odległości mniejszej niż 500 kroków od obozu rzymskiego. Na lewym skrzydle pozycję zajął Kotys ze wszystkimi swoimi Trakami, pomiędzy hufcami jeźdźców rozmieszczeni zostali lekkozbrojni. Na prawym skrzydle miała walczyć konnica macedońska, wspierana przez lekkozbrojnych strzelców z Krety. Jako najbliższe skrzydeł zajęły stanowiska szwadrony jeźdźców macedońskich, wśród których stanęły piesze oddziały posiłkowe z różnych ludów. W centrum dowodził sam król, mając przy sobie elitarne oddziały – agemę oraz dwa święte szwadrony jazdy. Przed nimi Perseus rozmieścił procarzy i oszczepników w zastępach po 400 ludzi.

Kiedy nieprzyjaciel śmiało podszedł aż tak blisko, także konsul Crassus musiał wystąpić do bitwy. Gdyby po raz kolejny zamknął się w obozie, żołnierze rzymscy straciliby ducha, przejęci tchórzostwem wodza. Konsul uszykował ciężkozbrojną piechotę legionową do boju, lecz trzymał ją w obrębie obozowych wałów. Być może widział, że macedońska falanga jest daleko i postanowił zostawić najlepszą część swego wojska w rezerwie. Zapewne zamierzał wprowadzić ciężkozbrojnych do walki dopiero wtedy, gdy do akcji wejdą straszliwi nosiciele sariss. Była to jednak zgubna ostrożność. Rzymianie odnosili zwycięstwa dzięki swej bitnej i zdyscyplinowanej piechocie legionów. Bez tego groźnego oręża, w starciu samej tylko konnicy i lekkozbrojnych, armia Liciniusa skazana była na porażkę.

Wódz rzymski wysłał do walki tylko jazdę i żołnierzy z lekkim uzbrojeniem. Na prawym skrzydle ustawił całą italską konnicę, przeplataną lekkozbrojnymi, którą dowodził brat konsula, Caius. Na lewym skrzydle zajęli pozycję greccy jeźdźcy oraz lekkozbrojni piesi żołnierze. Środek linii bojowej tworzyli doborowi rzymscy kawalerzyści. Przed ich oddziałami umieszczono 200 jeźdźców gallijskich oraz 300 piechurów z armii Eumenesa. 400 dziarskich kawalerzystów tesalskich zajęło stanowiska w niewielkiej odległości powyżej prawego skrzydła. Król Eumenes z pozostałą częścią swego wojska stał z tyłu, między ostatnim szeregiem a wałem obozowym. Oddziały pergameńskie tworzyły rezerwę. Być może konsul miał nadzieję, że podobnie jak trzecia linia piechoty legionowej ten drugi rzut w rozstrzygającej chwili wkroczy do boju i wywalczy zwycięstwo.

Bitwę rozpoczęli procarze i oszczepnicy, miotający pociski. Trakowie pierwsi uderzyli z furią, cięli włócznie konnicy italskiej mieczami, przebijali brzuchy lub miażdżyli golenie rumaków. Szybko wprawili italskich jeźdźców w zamieszanie i zmusili ich do ucieczki. Perseus ze swymi doborowymi wojownikami uderzył jak burza w środku, od razu odepchnął Greków i ścigał uciekających. Odwrót armii konsula umiejętnie osłoniła jednak chwacka konnica tesalska, która połączyła się z rezerwowym hufcem Eumenesa i zachowała zwarte szeregi. Być może Antygonida za wcześnie polecił przerwać pościg i pozwolił na wycofanie się zwartych oddziałów rezerwy rzymsko-pergameńskiej.

Pierzchający ludzie konsula oparli się dopiero w obozie. Ale i tak po stronie rzymskiej zginęło 200 jeźdźców i nie mniej niż 2000 pieszych wojów. Żołnierze Perseusa położyli trupem więcej Rzymian i ich sprzymierzeńców, niż to udało się Filipowi pod Kynoskefalaj i Antiochowi Wielkiemu pod Magnezją razem wziętym! W armii macedońskiej poległo tylko 20 konnych i 40 pieszych żołnierzy (Liv. XLII 60). Kiedy Antygonida pokonał nieprzyjaciół i zamknął ich w obozie, na pomoc królowi nadeszły syntagmy falangi. Przyprowadzili je z własnej inicjatywy dowódcy Hippias i Leonnatos, gdy usłyszeli o zwycięstwie. Król Makedonów mógł wtedy szturmować obóz rzymski. Ale ostrożny Perseus po pewnych wahaniach nie zdecydował się na to. W starożytności wodzowie bardzo rzadko atakowali obozy nieprzyjaciela – takie przedsięwzięcie zawsze oznaczało dotkliwe straty dla nacierających, a piechota legionowa, najgroźniejsza broń Rzymian, była przecież nietknięta. Jakoby przekonany do ostrożności przez Euandra z Krety Antygonida nakazał trąbić na odwrót. Może jednak Perseus lepiej by postąpił, gdyby uderzył na obóz rzymski, a przynajmniej niepokoił nieprzyjaciela i nie dał mu wytchnienia. Tylko poprzez zmiażdżenie armii najezdniczej król mógł zdobyć swobodę działania oraz sojuszników spośród ludów greckich i barbarzyńskich.

Macedończycy radowali się niezmiernie ze zwycięstwa. Trakowie wracali do obozu ze śpiewem, niosąc na włóczniach odcięte głowy nieprzyjaciół. Wśród Rzymian zapanował smutek i chaos, konsul i jego dowódcy lękali się macedońskiego ataku na obóz. Za radą Eumenesa Licinius Crassus postanowił po pewnych wahaniach przenieść obóz za rzekę, na lewy brzeg Penejosu, i zyskać w ten sposób osłonę, zanim przygnębieni porażką żołnierze nie nabiorą ducha. Pod osłoną nocy ludzie konsula przenieśli obóz na drugi, północny brzeg i obwarowali go. W ten sposób Rzymianie zrezygnowali z kontroli nad stolicą Związku Tesalskiego, Larissą, znajdującą się na południowym brzegu, oraz nad rozległą równiną tesalską.

Nazajutrz nadszedł Perseus z wojskiem, szukając bitwy. Zastał jednak puste obozowisko i nieprzyjaciela bezpiecznego za rzeką. Czynił sobie gorzkie wyrzuty, że nie napierał na pokonanych Rzymian, a zwłaszcza, że nie zaatakował i nie zniszczył zatrwożonego przeciwnika podczas nocnej przeprawy przez Penejos. Z pewnością macedoński monarcha poprzez swą opieszałość pozwolił wymknąć się przeciwnikowi.

Potem Antygonida polecił rozdzielić zdobycz z pola bitwy. Przydzielał swoim zbroje, konie i jeńców. Samych złupionych tarcz było ponad tysiąc, a hełmów i mieczy znacznie więcej. Triumfujący monarcha wygłosił dziarskie przemówienie. Zapowiedział przekroczenie rzeki, szturm na obóz rzymski lub zwycięstwo w walnej bitwie. Swych dumnych obietnic jednak nie spełnił.

**************************************

Wszystkie daty podane w tekście dotyczą czasów przed naszą erą.

Powyższy tekst pochodzi z książki K. Kęciek „Wojny macedońskie” i został opublikowany we współpracy z Wydawnictwem Attyka.

Książkę można nabyć w korzystnej cenie na stronie mojego sklepuklik

Podobne artykuły:

Fragment książki M.N.Pawlak „Aecjusz i barbarzyńcy” – klik

Fragment książki K.Kęciek „Wojna syryjska” – klik

 

Wojnymacedońskiejpg

 

 

3 Comments

  1. Bardzo ciekawe. Nieśmiało zauważę, że syntagma to po polsku pułk. Ale czy ma to odniesienie także do starożytności ? – nie wiem.

    Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.