Zostań mecenasem bloga!

Przygodę z popularyzowaniem historii zacząłem w 2014 roku, debiutując na łamach gazety Uważam Rze Historia, później przyszły kolejne artykuły w innych czasopismach. Przez kilka lat zahaczyłem o prawie wszystkie największe dodatki historyczne (pełna lista tutaj). Publikowanie na łamach dużych czasopism branżowych ma wiele zalet, jednak ma też poważną wadę – trzeba trzymać się mainstreamowych tematów.

Świat zmienia się, a czasy papierowej prasy są już policzone. Nawet duże gazety stawiają obecnie coraz mocniej na e–wydania. Skoro i tak wszyscy przenoszą się do Internetu, to stwierdziłem, że stworzę własny, w pełni niezależny portal, w którym będę pisał o tym, o czym chcę, a nie o tym, co dobrze się „klika”.

Zakładając w lutym 2017 roku antyczny.blog miałem wizję stworzenia strony o jasno sprofilowanej, często niszowej tematyce. Brakowało mi w polskim Internecie miejsca, w którym by poruszano historię świata antycznego, od Słupów Herkulesa przez Iran, Indie, Państwo Środka, aż po Japonię, i od mglistej Kaledonii, przez stepy czarnomorskie, kończąc na Arabii Felix i Etiopii. Antyczny.blog ma być alternatywą dla czytelników nie bojących się długich i ambitnych tekstów.

Robię to dla Was zupełnie za darmo. Dla Waszego komfortu na blogu nie ma reklam, denerwującego dzielenia artykułów na podstrony, czy zmory naszych czasów – clickbaitu.

Wszystkie treści udostępniam bezpłatnie, co nie oznacza, że powstają one bez kosztów. Przygotowanie tekstu na ok. 12 – 18 tysięcy znaków zajmuje mi od kilku do nawet kilkunastu godzin. Do tego dochodzi prowadzenie kont w mediach społecznościowych – na Facebooku, Wykop.pl, Twitterze i Instagramie. Tworzenie bloga przestało być hobby, a stało się pracą na pół etatu.

Przez niespełna jedenaście miesięcy opublikowałem pięćdziesiąt sześć artykułów. Żeby lepiej Wam zwizualizować o jakiego rzędu wielkościach mowa, napiszę, że gdyby wydać wszystkie dotychczasowe artykuły w postaci książki, to liczyłaby ona około 200 stron.

Wiele z nich poruszały bardzo egzotyczne tematy jak: Rzymska ekspedycja przeciwko Meroe, Bulla Felix, Maternus, Pseudo – Neron(owie), Legioniści Krassusa w Chinach, Mitrydates VI Eupator, Murzyni w Cesarstwie Rzymskim, Bitwa nad rzeką Tat, Armia królestwa Pontu. Nie znajdziecie zbyt wiele o tych zagadnieniach w Internecie.

Doszedłem do takiego momentu, w którym czas powiedzieć – wóz albo przewóz. Jeśli antyczny.blog ma stać się alternatywą dla tradycyjnych czasopism historycznych i portali internetowych musi profesjonalizować się. To pociąga jednak za sobą koszty.

Rozważałem dwie drogi rozwoju – albo odpalenie reklam, tabloidyzację strony, clickbait i pogoń za sensacją, albo model ekspercki, utrzymanie dotychczasowego kursu w oparciu o wsparcie Czytelników, dla których tworzę unikatowe teksty, często poruszające niszową tematykę. Zamierzam podążać drugą drogą.

Skąd wziął się mecenat artystyczny

Gajusz Cyliniusz Mecenas zaliczał się do najbliższego grona współpracowników Oktawiana Augusta. Dzięki łasce Augusta doszedł do wielkiej władzy i zgromadził ogromny majątek.

Dzisiaj mało kto pamięta o jego politycznych poczynaniach, bardziej jest kojarzony z patronatu artystycznego, którym otaczał najsławniejszych ówczesnych twórców. Wśród znakomitości korzystających z hojności Mecenasa byli między innymi Horacy i Wergiliusz. To właśnie od imienia Mecenasa ukuto słowo mecenat.

Hackert,_Villa_des_Maecenas_und_Wasserfälle_in_Tivoli,_1783
Willa Mecenasa w Tivoli. J.P. Hackert. Domena publiczna.

Pisząc w wielkim skrócie mecenat na przestrzeni wieków był domeną bogatych jednostek lub instytucji. Pojawienie się Internetu otworzyło jednak nowe możliwości. Dzięki rozwojowi crowdfundingu autorzy nie muszą liczyć już na przychylność zamożnych sponsorów, lecz mogą rozwijać się dzięki wsparciu swoich fanów.

Zmierzając do sedna – jeżeli podobają Wam się teksty, które publikuję, możecie zostać patronem/mecenasem antycznego bloga. Właśnie rozpocząłem kampanię na serwisie Patronite.pl. Zachęcam do odwiedzenia mojego profilu i zapoznania się z progami (link do profilu na Patronite).

Zgromadzone środki mam zamiar wydać na utrzymanie redakcji, zatrudnienie osoby odpowiedzialnej za korektę tekstów, zwiększenie częstotliwości publikacji, opłacenie utrzymania domeny i kwestii technicznych, zakup książek oraz licencji do bazy zagranicznych artykułów.

Mecenas
U Mecenasa. Stefan Bakałowicz. Domena publiczna.

Czym jest Patronite?

E – mecenat jest zjawiskiem stosunkowo nowym w Polsce. Decydując się na taką formę finansowania miałem (i w sumie nadal mam) wiele wątpliwości. Polacy nie są przyzwyczajeni do tego typu inicjatyw, pokutuje myślenie, że wszystko co jest w Internecie jest za darmo. Mimo to, uważam, że warto spróbować.

A czym właściwie jest Patronite.pl? Jak reklamują się sami twórcy tej platformy: „Patronite łączy Autorów z osobami, które chcą wesprzeć ich pasję nie tylko dobrym słowem, ale i finansowo. Patroni wpłacają regularne, comiesięczne kwoty na konto Autorów, a ci mogą je wykorzystać na potrzeby swojej działalności. Autorzy zyskują możliwość rozwoju, a Patroni – dostęp do wyjątkowych nagród, a także bezcenną świadomość realnego wspierania pasji innych!”.

Używając bardziej poetyckiego języka, Patronite jest takim internetowym odpowiednikiem kapelusza ulicznego grajka, do którego w ramach uznania dla artysty można wrzucać pieniądze.

Jak zostać patronem

To proste. Musisz założyć konto na portalu Patronite.pl. Możesz zrobić to za pomocą Facebooka lub adresu mailowego. Następnie wybierasz jeden z sześciu progów. Każdy z progów niesie ze sobą pewne przywileje. Ostatni próg mimo, iż wysoki, wiąże się z konkretnymi korzyściami. Osoby, które zdecydują się wesprzeć mnie banknotem z Władkiem otrzymają – dwie książki. Jeden e – book i drugą książkę, tym razem papierową.

Jeżeli nie chcesz lub nie możesz mnie wesprzeć finansowo, nie ma sprawy. Blog nadal będzie trwał w takiej formie jak dotychczas. Jednak by rozwijać stronę potrzebuję Waszego wsparcia.

 

Jak mawiał klasyk:

„Ανερρίφθω κύβος” – „Kości do gry rzucone”.

 

Z poważaniem,

Michał Kowalski

4 Comments

  1. Obym był złym prorokiem, ale przeczuwam, że polegniesz. Tak jak Pastuszka (archeowieści), który zajmował się szerszą tematyką, na którą jest chyba większe zapotrzebowanie. Wprowadził subskrypcje, a potem ogłosił, że żyć z tego się nie da. Popularyzacja nauki w Polsce to nie jest łatwy kawałek chleba. Byś coś napisał o przybyciu Lechitów z kosmosu, o ich wojnie z reptilianami – to byś może zarobił 😀

    Ale z zainteresowaniem będę śledził jak Ci z tym idzie.

    Polubienie

    1. Wielkich złudzeń nie miałem odpalając Patronite. Dość powiedzieć, że jak na razie idzie lepiej niż zakładałem 😉
      A no, jakbym wiedział, że Lechici to taka żyła złota, to bym nie zajmował się głupotami, tylko głosił chwałę Wielkiej Lechii. Teraz już za późno, rynek już się nasycił 😉

      Polubienie

  2. A ja szanuję jak pojebion artykuły z tego bloga bo bardzo mało takich treści w polskim necie,imperium romanum coś tam próbuje o SPQR ale przykro mi to pisać tam są namiastki artykułow .

    Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.