
Nowy rok, nowe wyzwania i plany. W 2018 roku rozpoczynam na łamach bloga serię poświęconą armiom świata starożytnego. Raz w miesiącu zamierzam zamieszczać obszerny artykuł opisujący wojskowość wybranych państw i ludów.
W planach mam opisy sił zbrojnych: Lagidów, Seleukidów, Macedonii, Kartaginy, Asyrii, Republiki Rzymskiej, Cesarstwa Rzymskiego, Sparty, Imperium Partów, Persji Achemenidów, Persji Sasanidów, oraz wojskowości Germanów, Celtów, Sarmatów. Z bardziej egzotycznych tematów mam zamiar poruszyć zagadnienia wojskowości starożytnych Indii i Chin.
Cykl rozpoczniemy tekstem o armii królestwa Pontu, którego władca – Mitrydates VI Eupator był jednym z najgroźniejszych wrogów Rzymu.

Ostatni władca Pontu był postacią nietuzinkową. Inteligentny, przebiegły i okrutny, dążył do stworzenia mini-imperium czarnomorskiego, co zapewne by mu się udało, gdyby nie interwencja Republiki Rzymskiej.
Przez ponad 20 lat Eupator stawiał zacięty opór rzymskiemu imperializmowi. Plany ambitnego króla nie mogłyby jednak się ziścić bez silnej armii.
Armia Pontu w czasach Mitrydatesa VI
Wojskowość królestwa Pontu nie cieszyła się większym zainteresowaniem antycznych dziejopisów. Nie zachował się żaden tekst, który w satysfakcjonujący sposób opisywałby organizację i uzbrojenie wojsk Eupatora. Dysponujemy jedynie nielicznymi wzmiankami o poszczególnych formacjach.
Nieco wiadomości o armii Pontu możemy zaczerpnąć z opisów wojen rzymsko – pontyjskich. Appian z Aleksandrii poświęcił całą księgę Bellum Mitridaticum, traktującą o wojnach Rzymu z Mitrydatesem.
Niestety grecki autor skupiał się na opisie kampanii, nie zwracając większej uwagi na kwestie organizacji i wyposażenia armii pontyjskiej. Plutarch z Cheronei w biografii Lucjusza Korneliusza Sulli, rzymskiego wodza, który zmierzył się z królem Pontu w pierwszej wojnie mitrydatejskiej przekazał kilka wzmianek na temat wyglądu armii Pontu. W dziele Strabona znajduje się opis kampanii Diofantesa z Synopy przeciw koczowniczym Scytom prowadzone w obronie greckich poleis leżących na Krymie.
Królestwo Mitrydatesa VI Eupatora było zlepkiem różnych ludów i plemion. W szczytowym momencie Pont obejmował obszar Azji Mniejszej, Kolchidy, Królestwa Bosporańskiego i wybrzeża Mesembrii.
Armia Eupatora odzwierciedlała wieloetniczność jego królestwa. Wojska królewskie były mozaiką etniczną, językową i kulturową. Łączyły się w niej wojskowe tradycje perskie jak i hellenistyczne.
Barwny opis armii Pontu stojącej w szyku bojowym na równinie pod Elateją pozostawił Plutarch z Cheronei. Niebawem cała równina zaroiła się od koni i wozów, od małych i dużych tarcz nieprzyjacielskich. Powietrze ledwie wytrzymywało tę wrzawę i bitewne okrzyki tylu narodów jednocześnie wyprowadzonych na pozycje. Ich junactwo i duma, wystawność i przepych wzmagały trwogę przeciwnika, a błysk broni okutej wspaniale złotem i srebrem, jaskrawe kolory medyjskich i scytyjskich mundurów zmieszane z blaskiem spiżu i stali, wszystko to w czasie ruchów i przegrupowań przypominało groźny widok płonącego ognia.
W skład tej wspaniale prezentującej się armii wchodziły szczepy znad Pontu, Kapadokowie, Scytowie, Trakowie, Galatowie oraz niedawno ujarzmieni Bitynowie i Frygowie.
Przygotowującego się do trzeciej wojny z Rzymem Mitrydatesa oprócz sił którymi wcześniej rozporządzał wspierały oddziały sprzymierzeńców i najemników. W szeregach armii królewskiej walczyli: Chalybowie, Armeńczycy, Scytowie, Taurowie, Achajowie, Heniochowie, Leukosyryjczycy, Sarmaci Królewscy, Jazygowie, Korallowie, plemiona trackie, i germańscy Bastarnowie.
Cechą którą zgodnie podkreślali wszyscy antyczni pisarze była duża liczebność wojsk pontyjskich. Według różnych relacji armia królewska zebrana w roku 88 p.n.e liczyła od 150 tysięcy do 290 tysięcy ludzi. Musimy ostrożnie podchodzić do tych szacunków, antyczni autorzy lubili bowiem wyolbrzymiać liczebność opisywanych armii.
W samej bitwie pod Cheroneją miało wziąć udział po stronie pontyjskiej około 120 tysięcy wojowników. Również w trakcie trzeciej wojny mitrydatejskiej wojska Pontu imponowały liczebnością. Liczyły około 140 tysięcy piechoty i 16 tysięcy jazdy.
Piechota
W armii Pontu dominującą role odgrywała piechota, która stanowiła około 90 procent wszystkich wojsk. Pomimo silnych wpływów perskich do roku 85 p.n.e trzon i kościec wokół którego budowano armię stanowili hellenistyczni falangici.
Hellenistyczna falanga po klęskach pod Kynoskefalaj, Magnezją i Pydną straciła prymat na rzecz rzymskiego sytemu kohortalnego, jednak pomimo swych niedoskonałości wciąż budziła respekt samym wyglądem.
Nawet doświadczeni wojownicy i wodzowie byli pod wrażeniem najeżonego włóczniami walca. Lucjusz Emiliusz Paulus na widok macedońskich szeregów miał powiedzieć, że: Zdjęty grozą i przerażeniem wpatrywał się w przedstawiającą straszny widok, najeżoną ostrzami linię. Nic, co do tej pory widział, nie mogło się z tym równać. Nacierające szeregi wydają się groźniejsze za sprawą wspaniałego uzbrojenia i to do głębi przejmuje strachem nieprzyjaciela.
Nie jest jasne spośród kogo byli werbowani żołnierze tej formacji. Pont nigdy nie został zasiedlony przez macedońskich osadników wojskowych, z których rekrutowano falangitów w królestwach Seleukidów i Ptolemeuszy. W historii zdarzały się przykłady szkolenia tubylczych wojowników na modłę hellenistyczną.
Bodajże najbardziej jest znany przykład egipski, kiedy to pod Rafią walczyło 20 tysięcy egipskich wojowników uzbrojonych w sarissy. Zapewne więc saryforzy Mitrydatesa byli rekrutowani spośród miejscowych ludów podległych władzy króla Pontu.
Uzbrojenie pontyjskich falangitów zapewne nie różniło się zbytnio od ich syryjskich czy egipskich odpowiedników. Królewscy falangici wyposażeni byli w długą, dochodzącą nawet do 7 metrów włócznię – sarissę, wykonaną z drewna jesionu. Ponieważ z powodu swej długości, jak i ciężaru sarissa była dość nieporęczna, aby ułatwić posługiwanie się nią, zaopatrywano włócznię w wykonany z brązu tok, zwany sauroter, który był przeciwwagą dla grotu i zapewniał prawidłowe wyważenie włóczni, pomimo, iż 2/3 jej długości było wysunięte do przodu. Dodatkowo syraforzy uzbrojeni byli w miecze lub krótkie sztylety.
Ochronę zapewniała okrągła tarcza zwana aspis. Aspis miała średnicę około 60 centymetrów, zbudowana była z drewna, obitego brązową blachą. Falangita nosił tarczę na ramieniu.

Strabon opisując walki pomiędzy królem Roksolanów, Palakesem, a Diofantesem, podkreśla, że głównym źródłem sukcesu wodza Mitrydatesa, był fakt, iż barbarzyńcy nie dorównywali ciężko uzbrojonej i zdyscyplinowanej falandze.
Również w trakcie bitwy z Rzymianami pod Cheroneją głęboka i zwarta linia bojowa wojsk królewskich, pochyliwszy długie włócznie i osłaniając się tarczami, długo wytrzymywała ataki legionistów, którzy usiłowali gladiusami roztrącić na boki sarissy i doprowadzić do walki wręcz. Dopiero ostrzał procarzy i lekkozbrojnych stojących w drugiej linii Rzymian zmusił falangitów do odwrotu, który zakończył się ostatecznie katastrofą.
Corps de Elite wśród pontyjskich falangitów stanowił oddział Chalkaspides – Brązowych Tarcz. Nazwa tej jednostki wywodzi się od tarcz, które bielono cyną. Chalkaspides znajdowali się również w armiach Antygonidów i Seleukidów.
Wiemy, że w armii Antygonidów do oddziałów gwardyjskich dobierano „ludzi celujących tężyzną fizyczną, w sile wieku”, i zapewne takie kryteria obowiązywały również w armii pontyjskiej.
Pontyjscy Chalkaspides po raz pierwszy pojawiają się na kartach historii u Plutarcha, w czasie opisu walk o wzgórze Filobojotos. W trakcie bitwy pod Cheroneją Brązowe Tarcze dowodzone przez Taksylesa stały na zaszczytnym prawym skrzydle.
W późniejszych relacjach nie spotykamy już wzmianek o tej jednostce. Najprawdopodobniej została kompletnie zniszczona w bitwie pod Cheroneją i nie została już odtworzona.
Najemnicy
Istotną rolę w armii Pontu odgrywali najemnicy. W szeregach wojsk królewskich służyło wielu Celtów, Bastarnów, Traków, Sarmatów, Cylicyjczyków i Kreteńczyków.
Najemnicy walczyli w swym tradycyjnym uzbrojeniu. Wyszkolenie bojowe tych wojowników przeważnie było wysokie. Rekrutowali się oni z ludów o silnych tradycjach wojskowych, w których już od dziecka uczono posługiwania się bronią.
Dużymi walorami bojowymi odznaczali się będący na usługach króla Pontu Bastarnowie. To germańskie plemię zamieszkujące dorzecze Dniestru i Dunaju, pozostawało na służbie Mitrydatesa od roku 75 p.n.e.
Germańscy wojownicy wykazali się szczególnie w trakcje walk pod Chalcedonem, gdzie w trakcie bitwy piechoty zmusili Italów do odwrotu [i] dokonali wśród nich wielkiej rzezi. Wyróżnili się również w bitwie morskiej stoczonej tego samego dnia, gdy jako pierwsi wdarli się do chalcedońskiego portu. Źródła mówią tylko o udziale piechoty, milcząc o obecności germańskiej konnicy.
Na żołdzie Eupatora pozostawało wielu Traków. Wiadomo, że już w czasach panowania dziadka Mitrydatesa VI – Farnacesa istniały ożywione kontakty pontyjsko – trackie, a Trakowie byli zaciągani jako najemnicy do armii pontyjskiej.
W czasie przygotowań do ostatniej wojny z Rzymem, siły Mitrydatesa wzmocniły oddziały wystawione przez wszystkie plemiona trackie, które mieszkają nad rzeką Istrem, wokół gór Rodope oraz Hemus.
Pośredniczyli w tym procederze mieszkańcy greckich miast Appolonii i Histrii, które znajdowały się pod protektoratem Pontu. Według jednej z teorii emisje monet bite w wyżej wymienionych miastach były przeznaczone na żołd dla trackich wojowników Mitrydatesa VI.
Trakowie cieszyli się opinią twardych i odważnych wojowników, którzy idą do bitwy nie inaczej niż długo w zamknięciu trzymane dzikie zwierzęta. Nie dysponujemy żadnym opisem wyglądu Traków z czasów wojen mitrydatejskich – możemy jednak posiłkować się opisem trackich najemników służących ostatniemu królowi Macedonii – Perseuszowi: Na czele maszerowali Trakowie, którzy szczególnie uderzyli go wyglądem, gdyż byli to mężowie wysocy, uzbrojeni w lśniące bielą długie tarcze i nagolenniki i odziani w czarne chitony; dźwigali oni na prawym ramieniu ciężkie żelazne miecze, którymi co pewien czas potrząsali. Najemnicy z Tracji brali udział we wszystkich wojnach Eupatora z Rzymem.
W czasie wojen z Rzymem wielkie usługi Mitrydatesowi oddali Cylicyjczycy. Mieszkańcy Cylicji zasłynęli z piractwa, ale często zaciągali się jako najemnicy, służyli między innymi w szeregach Antiocha IV Epifanesa.
Wojownicy z Cylicji walczyli po stronie króla Pontu nie tylko na morzu, ale również na lądzie. Załogę stołecznej Synopy obleganej przez Rzymian w czasie III wojny mitrydatejskiej stanowili wojownicy z Cylicji, na czele których stał pirat Kleochares i strategos Seleukos.
Nie ma wzmianek na temat uzbrojenia tych oddziałów. Jednak na podstawie innych relacji opisujących tych wojowników można z dużą dozą prawdopodobieństwa założyć, że byli to lekkozbrojni.
Nie dysponujemy dokładnymi szacunkami na temat liczebności najemników z Cylicji w wojskach Pontu. Jednak musiała być to znaczna liczba biorąc pod uwagę, że sam garnizon Synopy liczył ponad 8 tysięcy cylicyjskich wojowników.
Pont zaciągał również najemników na Krecie. Kreteńczycy mieli wyrobioną renomę znakomitych żołnierzy. Z ich usług często korzystali Antygonidzi, Seleukidzi i Ptolemeusze, a także Rzym. Kreteńczycy słynęli zwłaszcza ze znakomitych łuczników, zdarzało im się także stawać jako oszczepnicy i procarze.
Tamtejsi łucznicy wykorzystywali duże łuki proste, z których wystrzeliwali długie strzały, zwieńczone masywnymi grotami. W kreteńskich miastach wciąż kultywowano tradycje szkolenia wojskowego młodych obywateli, co sprawiało, że tamtejsi wojownicy prezentowali bardzo wysoki umiejętności.
Wiadomo, że z usług tamtejszych żołnierzy fortuny korzystał już ojciec Eupatora – Mitrydates V Euergetes. Około roku 120 p.n.e król wysłał z misją zaciągnięcia najemników Dorylaosa, jednego z najbardziej zaufanych przyjaciół i doradców.
Strabon, tak opisuje przygody swojego dziadka: Z racji swego doświadczenia w sprawach wojskowych został wyznaczony do prowadzenia zaciągu najemników i często bywał nie tylko w Grecji i Tracji, ale także pośród kreteńskich najemników, zanim Rzymianie opanowali tę wyspę; a była tam wielka rzesza najemników (…).
Dorylaos utrzymywał przyjazne stosunki z kreteńskim miastem Knossos, w którym znalazł azyl po śmierci Euergetesa.
Lucjusz Licyniusz Lukullus w trakcie podróży do Egiptu zawinął na Kretę, gdzie usiłował przeciągnąć tamtejsze miasta na stronę Rzymu. Ostatecznie musiał się zadowolić zapewnieniem, że Kreteńczycy nie będą już popierać Mitrydatesa VI.
Począwszy od 107 roku p.n.e szeregi armii królewskiej zaczęli zasilać koczownicy z północy. Byli to przeważnie konni łucznicy, werbowani spośród Sarmatów i Scytów. Na kartach historii zapisali się dwaj scytyjscy wodzowie – Olkabas i Sobadakos.
Pierwszy z nich zaoferował się królowi że podstępem zgładzi Lukullusa, czego jednak mimo jego przebiegłości nie udało mu się zrealizować. Po druzgocącej klęsce pod Kyzikos Eupator usiłował odtworzyć armię zaciągnąć nowe wojska między innymi spośród Scytów.

Osobną grupę stanowili wyzwoleńcy oraz renegaci z armii rzymskiej. W latach 88-86 p.n.e do szeregów wojsk pontyjskich włączonych zostało 15 tysięcy wyzwoleńców. Sformowano z nich samodzielny oddział, uzbrojony w hellenistyczny rynsztunek.
Byli niewolnicy wzięli udział w bitwie pod Cheroneją, gdzie szli przed główną linia wojsk królewskich, co wywołało oburzenie Rzymian. Jeden z centurionów szyderczo stwierdził, że o ile mu wiadomo niewolnicy mają coś do powiedzenia jedynie w Saturnalia. Frontynus podkreśla, że królewscy wodzowie bardzo liczyli na zawziętość byłych niewolników.
W armii Mitrydatesa VI służyli dezerterzy z armii rzymskiej. Ich liczba jest trudna do oszacowania, w każdym razie nie było ich zbyt wielu. Niektórzy z nich sprawowali nawet funkcje dowódcze. W roku 66 p.n.e jednym z warunków przedstawionych Mitrydatesowi przez Pompejusza Wielkiego było wydanie rzymskich zbiegów służących w armii króla.
Wsparcie dla ciężkozbrojnej piechoty liniowej stanowili lekkozbrojni. W armii Mitrydatesa funkcjonowały oddziały procarzy i łuczników.
W trakcie jednej z licznych potyczek pod Pireusem w roku 87 p.n.e Archelaos ustawił w szyku bojowym pod murami portu przemieszane oddziały procarzy i łuczników.
O łucznikach wspomina się również przy okazji bitwy pod Orchomenos w roku 86 p.n.e, kiedy to zagrożeni bezpośrednim atakiem łucznicy bronili się przed legionistami, wykorzystując do walki wręcz strzały.
Fakt, że łucznicy wykorzystali tak nieporęczną broń jak strzały do obrony może świadczyć o tym, że nie byli uzbrojeni w żadną inną broń poza łukami.
Reforma armii
Klęski poniesione pierwszej wojnie mitrydatejskiej uświadomiły królowi Pontu koniczność wprowadzenia reform w armii. Mało zwrotna falanga została zastąpiona przez bardziej mobilne oddziały wzorowane na rzymskich kohortach.
Mitrydates zrezygnował z kolorowych tłumów i wielojęzycznych gróźb obcokrajowców, ze zbroi pozłacanych i ozdobionych drogimi kamieniami jako tylko będących łupem zwycięzców, a nie dających żadnej siły posiadaczom.
Trzon armii miały stanowić oddziały piechoty uzbrojonej na sposób rzymskich formacji. Również Kasjusz Dion pisząc o armii króla Eupatora, wspomina że: miał on [Mitrydates VI – przyp. aut.] dużo żołnierzy wyposażonych na sposób rzymski.
Piechota została przezbrojona w miecze wzorowane na rzymskich gladiusach i solidne tarcze. Pomóc w zreformowaniu armii mieli rzymscy renegaci z armii Fimbrii, Lucjusz Magiusz i Lucjusz Fanniusz, którzy po klęsce swego wodza znaleźli schronienie na dworze w Synopie. Ponadto po zawarciu sojuszu z Sertoriuszem do Pontu w roku 75 p.n.e przybyli rzymscy instruktorzy na czele z Markiem Mariuszem, którzy mieli już duże doświadczenie w szkoleniu rekrutów na rzymską modłę.
Bardzo mało wiemy o organizacji taktycznej nowej armii pontyjskiej. Plutarch wspomina, że piechota zgromadzona do inwazji na Bitynię była podzielona na dwanaście „dywizji” liczących każda po dziesięć tysięcy ludzi. Appian podaje, że w roku 63 p.n.e armia Mitrydatesa gromadząca się na Krymie podzielona była na 60 kohort liczących każda po 600 żołnierzy.
Widać wyraźny wpływ rzymskiej sztuki wojennej na armie Pontu w schyłkowym okresie jej istnienia. Pomimo starań Mitrydatesa aby zwiększyć wartość bojową piechoty, nadal ustępowała ona rzymskim legionistom.
W armii Mitrydatesa VI Eupatora na wysokim poziomie stały wojska inżynieryjne. Liczne oblężenia prowadzone przez wojska królewskie wymagały budowy skomplikowanych machin oblężniczych.
W roku 88 p.n.e, w trakcie oblężenia Rodos królewscy żołnierze zbudowali potężną wieże oblężniczą zwaną sambuka, która zamontowana była na dwóch penterach. Sambuka wyposażona była w wiele pokładów z których miotano pociski i oszczepy oraz taran przy pomocy którego kruszono mury.
W trakcie obrony Pireusu przed armią Lucjusza Korneliusza Sulli, żołnierze królewscy wykazali się dużą znajomością sztuki oblężniczej. Kopali kontr podkopy, wznosili wieże, a gdy na skutek prac poczynionych przez Rzymian zawaliła się część umocnień, Pontyjczycy wznieśli nowy mur w kształcie półksiężyca.
Na służbie władcy Pontu znajdował się sławny grecki konstruktor Nikonidas z Tesalii. Człowiek ten w trakcie wielkiego oblężenia Kyzikos w 74 roku p,n.e zaprojektował wieże oblężnicze zwane helepolis.
Konstrukcja ta miała 100 łokci wysokości i była drugą co do wielkości machiną tego typu skonstruowaną w świecie hellenistycznym. Przewyższała ją jedynie wieża oblężnicza wykorzystana przez Demetriusza Poliorketesa w czasie oblężenia Rodos.
W trakcie ataków na Kyzikos jedna z wież atakowała mury miasta od strony lądu, druga, umieszczona na dwóch okrętach wojennych nacierała od strony morza. Morska Helepolis wyposażona była w wysuwany pomost, który można było przerzucić na wrogi mur.
Oblężenie Kyzikos, jedno z największych w starożytności, stało się dla Mitrydatesa VI okazją do wykorzystania całego arsenału hellenistycznej sztuki wojennej. Miasto zostało odcięte od lądu wieńcem dziesięciu obozów i rowami.
Oprócz wyżej wspomnianych helepolis podczas walk pod murami Kyzikos wykorzystano inne machiny oblężnicze. Pontyjczycy wybudowali między innymi szopy z taranami, za pomocą których próbowali skruszyć mur, sypali rampę prowadzącą do murów miejskich. Usiłowali zburzyć umocnienia Kyzikos za pomocą pocisków wystrzeliwanych z katapult i innych machin miotających.
Pontyjczykom nie obce były również fortyfikacje polowe. W czasie walk z Roksolanami, podkomendni Diofatesa z Synopy wykopali szereg rowów, by powstrzymać ataki jazdy wroga.
W skład armii pontyjskiej wchodziły odziały inżynieryjne, Appian pisze, że armii Eupatora wyruszającej na Bitynię w roku 75 p.n.e towarzyszyła wielka rzesza ludzi budujących drogi. Memnon z Heraklei potwierdza tę relację, mówiąc, że Mitrydates miał pełną formację wojsk inżynieryjnych.
Konnica
Największą wartość bojową w armii Pontu przedstawiała konnica. Jazda królewska rekrutowana była spośród ludów o długich tradycjach kawaleryjskich. Oprócz Greków i Persów służyli w niej Sarmaci, Kapadokowie, Armeńczycy, Trakowie.
Stosunek jazdy do piechoty przedstawiał się w przybliżeniu 1:10. Pod Cheroneją na ogólną liczbę około 120 tysięcy ludzi konnica stanowiła około 10 tysięcy. Pod Orchomenos w szeregach wojsk królewskich walczyło co najmniej 10 tysięcy jeźdźców. W czasie walk pod Kabirą, Mitrydates miał do dyspozycji 4 tysiące konnych i 40 tysięcy piechoty.
W trakcie walk z Nikomedesem IV Filopatorem wyróżnił się pozostający na służbie Eupatora oddział Sarmatów, który rozgromił ośmiokrotnie liczniejszy zastęp jazdy bityńskiej.
Plemiona koczownicze znakomicie nadawały się do wojaczki, gdyż istniały wśród nich bardzo silne tradycje szkolenia wojskowego. Strabon pisał o Roksolanach, jednym z plemion sarmackich: ich młodzieńcy wdrażają się do jazdy konnej od najwcześniejszych lat chłopięcych i uważają chodzenie pieszo za godne pogardy. Dzięki różnym ćwiczeniom stają się wytrawnymi wojownikami.
Sarmaci kojarzą się głównie z ciężką jazdą, zakutą w łuskowe zbroje i wałczącą długimi włóczniami i mieczami. Taki wizerunek Sarmatów można podziwiać na kolumnie Trajana, tak też opisuje ich Tacyt.

Istnieją jednak poważne przesłanki wskazujące na to, że na przełomie II i I wieku p.n.e. Sarmaci posiadali tylko lekkozbrojną jazdę.
Według Strabona przyczyną klęski Roksolanów w starciu z ośmiokrotnie słabszą armią pontyjską Diofantesa było to, że lekkozbrojni wojownicy roksolańscy nie byli w stanie oprzeć się ciężkozbrojnej falandze – (…) każdy słabo uzbrojony lud barbarzyński był bezsilny wobec dobrze uzbrojonej, walczącej w zwartym szyku falangi.
Wojownicy roksolańscy walczący z armią Diofantesa z Synopy byli lekko uzbrojeni – używają oni hełmów i pancerzy z niewyprawionej wolej skóry, noszą wiklinowe tarcze i mają za broń oszczep, łuk i miecz.
Na podstawie przekazu Strabona można postawić tezę, że wojownicy sarmaccy służący w armii Mitrydatesa byli uzbrojeni o wiele słabiej niż jeźdźcy opisani przez Tacyta.
Trakowie, którzy licznie zasilali armię Mitrydatesa słynęli ze znakomitej lekkozbrojnej jazdy. Choć nie zachowały się żadne wzmianki o udziale konnicy trackiej w wojnach prowadzonych przez ostatniego króla Pontu, to jej udział jest wysoce prawdopodobny.
W wielkiej armii Ariatesa, która wyruszyła na podbój Macedonii wchodzili wojownicy z Galacji. Można założyć, że oprócz piechoty celtyckiej znalazły się również oddziały jazdy.
Oprócz lekkozbrojnej konnicy w armii Mitrydatesa VI Eupatora funkcjonowały oddziały ciężkozbrojnej jazdy.
Dzięki wzmiance Posejdoniosa wiadomo, że w armii Pontu istniały oddziały katafraktów. W czasie pierwszej wojny mitrydatejskiej katafrakci stacjonowali w Atenach i Pireusie. Mieli oni stanowić straż przyboczną tyrana Aten, Ateniona. Niestety inne źródła nie potwierdzają tej interesującej wiadomości.
W bitwie nad rzeką Amnias wyróżnił się 10 tysięczny korpus jazdy sprzymierzeńczej z Małej Armenii. Według niektórych historyków to właśnie w szeregach jazdy z Małej Armenii mogli znajdować się katafrakci.
Po podboju królestwa Kapadocji do dyspozycji Mitryddatesa VI pozostawały oddziały świetnej jazdy kapadockiej. Pont w IV wieku p.n.e uległ silnej kolonizacji irańskiej. Z perskiej arystokracji rekrutowana była ciężka jazda, której ekwipunek był hybrydą hellenistycznych hetairoi i orientalnych katafraktów.

W dobie wojen z Rzymem jazda była jedyną formacją, która przewyższała przeciwnika. Podczas oblężenia Aten i Pireusu wypady jazdy królewskiej na tyle dały się we znaki Rzymianom, że Sulla rozkazał kopać głęboki rów, aby zabezpieczyć się przed napadami konnicy Archelaosa.
Podczas bitwy pod Cheroneją szarża jazdy królewskiej z prawego skrzydła odcięła jeden z rzymskich legionów.
W trakcie walk pod Orchomenos Sulla w obawie przed konnicą wroga kazał kopać wiele rowów o szerokości 10 stóp. Pomimo tego gwałtowny atak jazdy królewskiej prawie przełamał linię bojową legionów. Jedynie rozpaczliwa interwencja wodza Rzymian – Sulli zapobiegła klęsce.
W czasie kampanii prowadzonych przez Lukullusa, Rzymianie unikali konfrontacji z jazdą pontyjską w otwartym terenie, trzymając się zalesionego i górzystego terenu.
W początkowej fazie walk pod Kabirą, w 71 roku jazda Mitrydatesa pobiła konnicę rzymską, biorąc do niewoli jej dowódcę Pomponiusza.
Rydwany z kosami
Ważną rolę w wojskach Eupatora odgrywały rydwany bojowe. Choć były one już w tamtym okresie anachronizmem na polach bitew, to w arsenałach ostatniego z Mitrydatydów znajdowało się wiele tych pojazdów.
Justyn relacjonując wyprawę Mitrydatesa przeciw królowi Kapadocji Ariaratesowi podaje, że wzięło w niej udział między innymi aż 600 rydwanów. Liczba ta wydaje się mocno przesadzona, bardziej realne wydają się liczby przytaczane przez Appiana w kontekście wojen mitrydatejskich.
W skład armii, która gromadziła się w roku 88 p.n.e znajdowało się 130 rydwanów. Nie dysponujemy opisem rydwanów używanych w armii pontyjskiej, można jednak założyć, że nie różniły się one od tych użytych przez Antiocha III Wielkiego pod Magnezją.

Liwiusz tak opisywał rydwany Seleukidy: (…) koło dyszla miały sterczące z przedniej poprzeczki zaprzęgowej dziesięciołokciowe ostrza niby rogi, żeby mogły przebijać wszystko, cokolwiek stałoby na drodze. Z końców zaś tej poprzeczki wystawały po dwie zakrzywione kosy; jedna poziomo na wysokości poprzeczki, druga pod nią skierowana ku ziemi; tamta dla ucinani wszystkiego, co by podeszło pod nią z bok, ta dla dosięgania leżących i czołgających się po ziemi. Również u osi kół przymocowane były z obu stron po dwie kosy w tak samo różnym ułożeniu.
Na podstawie płaskorzeźby można stwierdzić, że woźnice byli chronieni pancerzem i maską osłaniającą twarz. Jest to o tyle prawdopodobne że woźnice mając zajęte ręce byli narażeni na ostrzał łuczników i procarzy.
Nie posiadamy żadnego traktatu hipicznego z okresu wojen mitrydatejskich, który opisywałby szkolenie koni w zaprzęgu, jednak można przypuszczać, że metody stosowne przez woźniców Mitrydatesa VI były bardzo podobne do tych, które opisane zostały w traktacie Kikkuli. Wspomniany tekst powstał około 1345 roku p.n.e i zawiera wiele ciekawych wiadomości dotyczących przygotowania konia do służby.
Koń przeznaczony do ciągnięcia rydwanu początkowo biegał bez uprzęży, aby nauczyć się manewrów. Autor traktatu wyróżnia dwa tempa biegu: wolny i szybki. Zalecano aby dobierać konie w zaprzęgu tak żeby się uzupełniały. Co ciekawe przestrzegano przed pojeniem zwierząt po ciężkim treningu.
Traktat z Kikkuli podaje również informacje na temat żywienia koni. Autor podaje kiedy można dawać zwierzętom słomę, zieloną świeżo skoszoną trawę oraz sól. Uzupełnieniem diety był sód i kasza. Można przypuszczać, że podobne metody treningu stosowano również w armii króla Pontu.
Czynnik psychologiczny jaki wywierały rydwany z kosami na żołnierzach wroga był największą zaletą tej broni. Umiejętne użyte rydwany nadal stanowiły niebezpieczną broń.
W roku 88 p.n.e w trakcie bitwy koło rzeki Amnias, stoczonej między armią Pontu a Bitynii, to właśnie ataki rydwanów, które wdarły się przez lukę w linii bojowej przeciwnika złamał morale wroga – rzuciło to postrach na wojsko Nikomedesa, kiedy zobaczyło wpół przeciętych ludzi jeszcze dających znaki życia, lub poszarpanych na wiele części, czy też strzępy ich pozaczepiane na kosach.
Rydwany bojowe były jednak bronią zawodną, a często też obusieczną, o czym boleśnie przekonał się swego czasu król Antioch III Wielki pod Magnezją.
Słabością tej formacji był fakt, że nie w każdym terenie była efektywna. Rydwany najlepiej sprawdzały się na płaskim, równym terenie. Potrzebowały również sporo miejsca, by nabrać rozpędu.
Fakt ten wykorzystał Sulla podczas bitwy pod Cheroneją żeby zneutralizować rydwany bojowe przeciwnika. Archelaos, wódz Mitrydatesa rzucił do szarży na szeregi Rzymian 60 rydwanów z kosami, które miały rozerwać linię bojową legionów.
Sulla aby zneutralizować zagrożenie rozkazał skrócić dystans pomiędzy jego linią bojową a wroga. Z tego powodu rydwany nie mając dość miejsca, by się rozpędzić, powoli wjechały pomiędzy szyk legionistów wśród śmiechu i szyderstw Rzymian, którzy wołali o następne tak jak to się robiło w cyrku. Załogi rydwanów zostały następnie unieszkodliwione na tyłach przez lekkozbrojnych.
Pomimo złych doświadczeń z użyciem rydwanów, nie zniknęły one z armii ostatniego z Mitrydatydów. W składzie wojsk przygotowujących się do ataku na Bitynię w roku 74 p.n.e znajdowało się miedzy innymi100 lub 120 scytyjskich rydwanów.
Również w 47 roku p.n.e w bitwie pod Zelą (słynne veni, vidi, vici), w której Gajusz Juliusz Cezar pokonał Farnakesa II, syna Mitrydatesa VI na placu boju pojawiły się rydwany. Było to bodajże ostatnie użycie rydwanów z kosami na starożytnych polach bitew. Rydwany Farnakesa sprawiły zaskakująco dużo problemów legionistom Cezara.
Oficerowie
Dowództwo nad armią spoczywało w rękach króla. Mitrydates, o ile osobiście nie dowodził wojskiem w polu często powierzał komendę nad armią członkom rodziny królewskiej. Jednym z wodzów armii pontyjskiej, która pobiła Nikomedesa IV nad rzeką Amnias, był nieślubny syn króla Eupatora – Arkatias. Młodzieniec ten stał później na czele ekspedycji, która podbiła Macedonię w roku 87 p.n.e.
W roku 85 p.n.e dowództwo nad wojskami mającymi powstrzymać legiony Gajusza Flawiusza Fimbrii sprawował inny syn Mitrydatesa VI – Mitrydates Młodszy. Ariergardą armii Pontu wycofującej się z pod Kabiry w roku 71 p.n.e dowodził pochodzący z królewskiego rodu, Fojniks.
Najsławniejszymi wodzami nie pochodzącymi z rodu królewskiego byli Diofantes z Synopy i Archelaos z Kapadocji. Pierwszy wsławił się zwycięska wyprawą przeciw Roksolanom. Drugi był jednym z trzech wodzów, którzy rozbili armię bityńską nad rzeką Amnias. Archelaos zasłynął heroiczną obroną Pireusu, jego opinia dobrego wodza została ostatecznie pogrzebana na pobojowisku pod Cheroneja i Orchomenos, gdzie został rozgromiony przez znacznie słabsze wojska rzymskie.
Armia Pontu stopniowo ulegała hellenizacji jednak pierwiastek orientalny aż do końca jej istnienia pozostawał silny. Duży odsetek Persów widać wśród oficerów. Za panowania króla Farnakesa I dowódcą garnizonu Amasey był Pers imieniem – Meriones.
W korpusie oficerskim spotykano zarówno Greków, Persów, Armeńczyków, jak i Celtów. Królewscy wodzowie nosili grecki tytuł – strategos. Celt, który był dowódcą garnizonu w Heraklei Pontyjskiej nosił tytuł frurarchy.
Poszczególne formacje miały swych dowódców, których nazw jednak nie znamy. W 88 roku p.n.e falangą dowodził Dorylaos, rydwanami Krateros.
Rytuały, przesądy
W armii Pontu podobnie jak w innych armiach tego czasu ogromną rolę odgrywały rytuały religijne. Głównym bóstwem, któremu składano ofiary był Zeus Stratios (Wojenny). Zachowała się relacja mówiąca o ofiarach składanych przez Eupatora po zwycięstwie odniesionym nad Lucjuszem Licyniuszem Mureną.
Król wzniósł dla Zeusa Wojennego stos drzewa na wysokiej górze i podpalił go wraz ze złożonymi ofiarami. Widać tu wyraźne nawiązanie do ofiar składanych przez królów z dynastii Achemenidów. Wyprawy wojenne poprzedzane były składaniem ofiar bogom.
W roku 74 p.n.e Mitrydates przed wyruszeniem na podbój Bitynii złożył ofiarę Zeusowi Wojennemu, a Posejdonowi zatopił w morzu w ofierze rydwan zaprzężony w białe konie. Wiadomo, że u boku armii przebywał kapłan składający ofiary. Zachowało się nawet imię jednego z tych kapłanów – Hermajos.
Podsumowanie
Zwycięstwo w wojnach nie zależy całkowicie od liczby wojska, ani też od odwagi, lecz pewność zwycięstwa dają tylko umiejętności i dyscyplina. Ten cytat z Wegecjusza stanowi dobre podsumowanie przyczyny niepowodzeń wojsk królewskich.
Armia Mitrydatesa pomimo, iż liczna i złożona z dzielnych wojowników nie była w stanie sprostać rzymskim legionom. Na ten stan rzeczy wpływały brak zdyscyplinowania i karygodne błędy dowódców.
Trzeba też zauważyć, że Mitrydatesowi przyszło się mierzyć z bardzo utalentowanym pokoleniem rzymskich wodzów – Lucjusz Korneliusz Sulla, Lucjusz Licyniusz Lukullus i Gnejusz Pompejusz Wielki zaliczani są do jednych z najlepszych dowódców w historii Rzymu.
Sam Mitrydates VI był wodzem do bólu przeciętnym, nie powinno wiec dziwić, że przegrał, gdy przyszło mu się mierzyć z o wiele zdolniejszym przeciwnikiem. Być może gdyby na czele armii pontyjskiej stał ktoś pokroju Pyrrusa albo Hannibala Barkasa efekt byłby o wiele lepszy, ale do już tylko gdybologia.
************************************************************************************************************************
Podobają Ci się moje treści? – możesz wesprzeć moją działalność kupując książki założonego przeze mnie wydawnictwa Atryda. Obecnie Atryda prowadzi sprzedaż edycji limitowanej tytułu „Ptolemeusze i Rzym. Przyjaźń czy zależność”
Książkę „Ptolemeusze i Rzym. Przyjaźń czy zależność” można zamawiać wyłącznie do końca czerwca. Wydrukowanych zostanie tylko tyle egzemplarzy, ile było zamówień. Książkę można kupić na stronie Wydawnictwa Atryda.
Przeczytaj fragment książki – Eleusis – początek protektoratu rzymskiego nad Egiptem?
Bibliografia
Źródła
Eutropiusz, Brewiarium od założenia Miasta, w: Brewiaria dziejów rzymskich, tłum. P. Nehring, Warszawa 2010.
Florus Lucjusz Anneusz, Zarys dziejów rzymskich, przeł. I. Lewandowski, Wrocław 2006.
Frontinus, Strategemata.
Liwiusz Tytus, Dzieje Rzymu od założenia miasta, Perioche.
Kasjusz Dion Kokcejanus, Historia rzymska, tłum. W. Madyda, Wrocław 2005.
Marek Junianus Justynus, Zarys dziejów powszechnych starożytności na podstawie Pompejusza Trogusa, przeł. I. Lewandowski, Warszawa 1988.
Memnon z Heraklei, Dzieje, w: Focjusz, Biblioteka „Kodeksy” 188-229, przeł. O. Jurewicz, Wrocław 2006.
Plutarch z Cheronei, Żywoty znakomitych mężów, tłum. M. Brożek, Wrocław 1977.
Plutarch z Cheronei, Cztery żywoty. Lizander. Sulla. Demostenes. Cycyeron, tłum. M. Brożek, Warszawa 1954.
Salustiusz Krispus Gajusz, Historiae, tłum. M. Nagnajewicz, Meander 12, 1957.
Strabon, Geografia.
Wellejusz Paterkulus, Historia rzymska, przeł. E. Zwolski, Wrocław 1970.
Flegont z Trales, Zestawienie zwycięzców olimpijskich i kronik, w; Focjusz, Biblioteka „Kodeksy” 1-187, przeł. O. Jurewicz, Wrocław 2006.
Festus, Brewarium dziejów ludu rzymskiego, w: Brewiaria dziejów rzymskich, tłum. P. Nehring, Warszawa 2010.
Z tą porażką falangii pod Magnezją bym dyskutował, w końcu została zdezorganizowa przez własne słonie które rozerwać wycofujący się czworobok falangitów. W tej bitwie zawiodło przede wszystkim dowodzenie po stronie Seleucydów.
Tak przy okazji chciałbym zwrócić uwagę na dwie ciekawe armie hellenistyczne: jendną prowadzoną przez słynnego Pyrrusa oraz drugą wystawiane przez lojalnego sojusznika Rzymu czyli Pergamonu.
PolubieniePolubienie
Fajne, ale czytając Autora odnosi się wrażenie, jakby Pontowie nie byli Hellenami ???. Takimi samymi, jak byli nimi dajmy na to Spartanie czy Achajowie ? Otóż na miejscu pontyjskiego odpowiednika Jasnej Góry, czyli klasztoru Panagia Soumela, już w IV wieku n.e. stała świątynia bogini Ateny. A jest stamtąd jeszcze spory kawałek drogi od Trapezunty, założonej przez osadników z obecnej Grecji centralnej, też jeszcze o kilka wieków wcześniej. Przy czym obecnie Grecy całkiem serio rozważają także możliwość, że to właśnie z Pontu, o kolejne tysiąclecie wcześniej, wyruszyli wcześniejsi osadnicy, w swą drogę do Grecji. Przyznam, zupełnie nie pojmuję jak sztucznie można ludy te dzielić na „Hellenów” i „nie Hellenów” ? To jest mniej więcej tak, jak gdyby sugerując się obecnymi tekstami publicystycznymi, ale czytanymi za kilka tysięcy lat, ktoś „za naukowymi dowodami z epoki”, dalej dzielił obecnych mieszkańców Polski na „prawdziwych Polaków” i „nieprawdziwych Polaków”.
PolubieniePolubienie
Jeszcze Dimitris… ciągle rozważam te sprawy. Autor wypowiada się tak, jak gdyby przyjął założenie, że greckość Pontu pojawiła się dopiero w okresie hellenistycznym. Tak oczywiście nie było i prawdopodobnie o wiele setek (lub całe tysiąclecie) wcześniej Pont też był grecki. Praktycznie od początków formowania się tego narodu. Natomiast królestwo Pontu, w okresie ostatniego króla, oczywiście tak, oczywiście obejmowało wiele różnych narodów. Tu trzeba odróżnić Pontos właściwy, ten wskazywany na greckich mapach i dziś, jako region, ot Pontu w szerokim znaczeniu, czyli praktycznie obejmującego także wschodnie i północne wybrzeża Moża Czarnego… przecież nawet nazywanego powszechnie Euxinos Pontos. Region Pontu był zdecydowanie grecki. A reszta państwa oczywiście różna i przede wszystkim mieszana. Podobnie Autor sorry, ale miesza, po prostu miesza pojęcie narodu i pojęcie ludów. Pontowie są innym ludem, Kreteńczycy innym, Epiroci jeszcze zupełnie innym, Makedonowie też odrębnym niemniej to wszystko dzieje się od tysięcy lat wewnątrz jednego narodu, stopniowo integrującego się coraz bardziej z różnych ludów helleńskich. Choć wtedy tego tak nie nazywano. Otóż te ludy zachowały pewną odrębność do dziś. Silne, naprawde silne uczucie odrębnej tradycji, ale jednocześnie wspólnoty narodu. A między nimi żyły oczywiście i inne ludy, niehelleńskie. Choć nieraz z Hellenami w zupełnej symbiozie – przykład nieco późniejszy, ale też bardzo wiekowy, greckich Arwanitów, faktycznie ludu albańskiego. Prócz tego obok, zgodnie żyły w symbiozie z Grekami całe narody – przykład Armenów w Poncie. Autor to wszystko przekreśla. Tekst czyta się tak, jak gdyby było oczywiste, że chodzi o greckość dopiero z epoki hellenistycznej. A to nieprawda.
PolubieniePolubienie