
Jednym z najgroźniejszych przeciwników Rzymu był zbiegły niewolnik – Spartakus. Postać przywódcy wielkiego powstania niewolników fascynowała kolejne pokolenia. Postrzeganie osoby i dokonań Spartakusa zmieniało się przez wieki. W rzymskich źródłach określano go mianem latro – rozbójnik.
Lepszą prasę zyskał Spartakus kilkanaście wieków później wśród marksistów. Karola Marks nazwał go nawet najwspanialszą postacią całej historii starożytnej. W drugiej połowie XX wieku Spartakus dzięki kreacjom filmowym stał się elementem popkultury, dzięki czemu obecnie jego imię znane jest nawet osobom nieinteresującym się historią.
Jest to zjawisko o tyle ciekawe, że tak naprawdę niewiele wiemy o Spartakusie. Antyczne źródła skupiając się na przebiegu wojny niewolniczej, rzucając słabe światło na sylwetkę gladiatora – buntownika. Starożytni dziejopisi nigdy nie przedstawiali go w sposób pełny, skupiając się na aspektach militarnych, pomijali milczeniem życie prywatne i cechy charakteru wodza niewolników. Na dobrą sprawę jedyne, co pewnego o nim wiadomo, to że pochodził z Tracji i był gladiatorem.
Wczesne lata
Losy Spartakusa przed wybuchem powstania są bardzo niejasne. Florus enigmatycznie opisuje historię Traka przed zostaniem niewolnikiem: (…) z najemnika trackiego stał się żołnierzem, z żołnierza – zbiegiem, następnie zbójem, a w wreszcie z uwagi na siłę – gladiatorem”.
O powiązaniach Spartakusa z rzymską armią wspomina również Appian, który twierdzi, że Spartakus służył w auxiliach (rzymskich oddziałach pomocniczych). Jeszcze bardziej zagadkowa jest wzmianka u Flawiusza Sosipatra Charisisiusa, który przepisał informację z innego, nieznanego źródła, mówiącą, że Spartakus – chociaż był niewinnym człowiekiem, skazano go na szkolę gladiatorów.
Trak został przewieziony do Italii na targ niewolników. Ponieważ wyróżniał się tężyzną fizyczną kupił go właściciel szkoły gladiatorów z Kapui, Lentulus Batiatus.
W zgodnej opinii antycznych autorów Spartakus był postawnym mężczyzną, Plutarch pisał o nim: wielki i groźny (…) pewny siebie i bardzo silny, a także rozumem i kulturą stojący ponad swym losem, bardziej grecki, niżby wskazywało jego pochodzenie. W podobnym tonie o Traku pisał Salustiusz, twierdząc, że był ogromy pod względem siły i ducha.
W szkole gladiatorów Spartakus zrobił sporą karierę, udało mu się awansować na stanowisko instruktora szkolącego nowych adeptów. Los niewolnika nie odpowiadał jednak Trakowi.
Powstanie niewolników
W 73 roku przed nasza erą w szkole gladiatorów wybuchł bunt. Rola Spartakusa w tym wydarzeniu nie jest jasna. Appian twierdził, że Trak zorganizował powstanie, przekonując towarzyszy, że lepiej ryzykować życie dla wolności, niż na arenie dla uciechy Rzymian.
Ze szkoły Batiatusa wedle różnych relacji uciekło od 64 do 74 gladiatorów. Zbiegom dopisywało szczęście, przypadkiem natrafili na transport broni zmierzający do szkoły gladiatorów w Kapui. Dozbroiwszy się gladiatorzy założyli kwaterę na szczycie Wezuwiusza.
Było to miejsce z natury obronne, na szczyt prowadziła jedna, wąska droga. Paradoksalnie największa zaleta nowej siedziby była jednocześnie największą wadą. Na szczyt był trudno się dostać, ale równie trudno z niego wydostać.
Zbiegli gladiatorzy terroryzowali okoliczne latyfundia, żyjąc z rabunków. Szeregi buntowników szybko rosły. Spartakus wiedział jak zjednać sobie zwolenników – ponieważ dzielił się równo łupami, szybko skupił koło siebie mnóstwo ludzi.
W Rzymie bez większych emocji przyjęto wiadomość o wydarzeniach w Kampanii. Wojna z niewolnikami nie gwarantowała ani sławy ani łupów, dlatego nikt się nie kwapił, aby stanąć na czele armii, która miała zdusić rebelię. Ostatecznie zadanie zaprowadzenia porządku w Kampanii powierzono pretorowi, Gajuszowi Klaudiuszowi Glaberowi.
Początkowo zapowiadało się na łatwe zwycięstwo Rzymian w wojnie, z której śmiano się początkowo i którą lekceważono, w stolicy. Glaberowi udało się zablokować powstańców na szczycie Wezuwiusza. Co prawda szturm nie wchodził w grę, ale pretorowi nie spieszyło się.
Niewolnicy nie mieli gdzie uciec, a przynajmniej tak mu się wydawało. Jedynie kwestią czasu było, gdy pragnienie i głód zmuszą buntowników do poddania się lub samobójczego ataku na pozycje Rzymian.
Zbytnia pewność siebie uśpiła czujność Glabera. Pretor nie ufortyfikował nawet obozu, co było normą w rzymskiej sztuce wojennej, ograniczając środki ostrożności jedynie do wystawienia wart w miejscu, gdzie niewolnicy mogli zejść z góry.
Nastroje w obozie powstańców były minorowe. Zdesperowani gladiatorzy rozważali nawet frontalny atak na rzymskie pozycje, uważając, że (…) lepiej zginąć od żelaza, niż z głodu.
Zwyciężył jednak bardziej finezyjny plan. Buntownicy zeszli po stromym zboczu wulkanu, wykorzystując liny porobione z pędów dzikiego wina. Nie wszyscy przeżyli nocne zejście ze stromego zbocza. Mimo tego brawura opłaciła się. Niewolnicy obeszli posterunki rzymskie i uderzyli od tyłu na nic nie podejrzewających Rzymian. Bitwa zakończyła się świetnym zwycięstwem buntowników.
Sława Spartakusa rosła, a wraz z nią szeregi powstańców. Przyłączali się do niego zbiegli niewolnicy, a także wielu pasterzy z regionu. Początkowo niegroźnie wyglądająca ruchawka rozrosła się do rozmiarów wielkiego powstania. W ciągu niespełna roku armia buntowników urosła do około 70 tysięcy ludzi.
W drodze ku wolności
Kolejne rzymskie armie wysyłane przez Rzym były rozbijane przez powstańców. Spartakus, mimo wielu zwycięstw trzeźwo oceniał sytuację. Nie zamierzał pozostać w Italii, planował poprowadzić swoich ludzi w kierunku Alp, gdzie armia powstańcza miała podzielić się na dwie grupy, jedna miała pomaszerować w kierunku Galii, druga w kierunku Tracji.
Na szczęście dla Rzymian w łonie powstańców pojawił się rozłam. Część niewolników pod wodzą Kriksosa odłączyła się od głównych sił.
Rzymianie dojrzeli w tym szansę na pokonanie wroga. Przeciw buntownikom wysłani zostali konsulowie – Lucjusz Gelliusz i Lentulus Klodianus na czele silnej armii.
Kriksos został pokonany i zabity pod górą Garganus, w Apulii. Zginęło około 20 tysięcy powstańców, niedobitków ocaliło przybycie Spartakusa, który pobił wojska konsulów.
Spartakus wyprawił okazały pogrzeb Kriksosowi, w trakcie którego zorganizowano walki gladiatorskie. Tym razem to jednak nie niewolnicy walczyli, lecz rzymscy jeńcy.
Mimo klęski pod górą Garganus niewolnicy kontynuowali marsz na północ. W dolinie Padu drogę powstańcom zastąpił jej namiestnik, Gajusz Kasjusz Longinus. Również on podzielił los wcześniejszych antagonistów Spartakusa, jego armia została rozbita w bitwie pod Mutyną, a sam Longinus ledwie uszedł z życiem.
Nikt już nie stał na drodze ku wolności. Jednak nad Padem doszło do niespodziewanego zwrotu akcji. Niewolnicy zamiast skierować się ku Alpom, zawrócili na południe. Różnie tłumaczy się ten krok, w starszej historiografii dominował pogląd, że za zmianą planów powstańców stały trudności terenowe i późna pora roku. Wydaje się jednak, że prawdziwym motywem kierującym masami niewolników była chęć dalszego grabienia Italii.
Dziwne manewry armii niewolników wywołały popłoch w Rzymie, obawiano się, że Spartakus uderzy na samą stolicę Republiki. Senatorowie niezadowoleni z nieudolności konsulów odebrali im dowództwo. Ponieważ najlepsi wodzowie Republiki walczyli w Hiszpanii i Azji, senat miał kłopot z obsadzeniem naczelnego dowództwa.
Krassus
Ostatecznie powierzono dowództwo w wojnie ze Spartakusem Markowi Licyniuszowi Krassusowi. Krassus zwany Bogaczem, miał już doświadczenie w ratowaniu Rzymu, w 82 roku przed Chrystusem pokonał lewe skrzydło armii Samnitów w bitwie pod Bramą Kollińską, którym marzyło się zniszczenie legowiska wilków, które pożarły wolność Italii, jak nazywali Rzym.
Co prawda Krassus w późniejszych latach został zepchnięty na boczny tor wielkiej polityki, jednak teraz dostrzegł w powstaniu niewolników okazje do powrotu na piedestał.

Nowy wódz pieczołowicie przygotowywał się do wojny, zaciągnął sześć nowych legionów i przejął ocalałe cztery legiony konsularne. Aby przywrócić dyscyplinę zachwianą licznymi klęskami Rzymianin sięgnął po drastyczne środki – ukarał decymacją kohortę, która okazała tchórzostwo na polu walki, okrutną śmierć poniosło 50 żołnierzy.
Krassus po przywróceniu dyscypliny we własnych szeregach ścigał zmierzającego na południe Spartakusa, ograniczając się wszakże do szarpania mniejszych oddziałów powstańców.
Trak, mimo ataków Rzymian dotarł do przylądka Brucjum, skąd zamierzał przeprawić się na Sycylię, bogatą wyspę będąca w przeszłości areną dwóch wielkich powstań niewolniczych.
Krassus planował zniszczyć armię niewolników głodem. Aby tego dokonać rozpoczął budowę rowu i wału, o długości ponad 55 kilometrów, odcinając Spartakusowi drogę na północ.
Spartakus początkowo lekceważył poczynania Rzymian, wierzył bowiem, że z pomocą piratów zdoła przeprawić się na Sycylię. Gdy okazało się, że przeprawa jest niemożliwa, jego ludzie znaleźli się w potrzasku między wodami Cieśniny Meseńskiej, a wałem Krassusa.
Głód i zimno dotkliwie doskwierały powstańcom. Dwie próby przebicia się przez umocnienia nie powiodły się. Spartakus po raz pierwszy wystąpił z propozycją zawarcia pokoju, jednak jego oferta została odrzucona przez Rzymian.
Dopiero trzeci atak na wał przyniósł oczekiwany efekt. Fortel którego użył przywódca powstańców znalazł się w „Podstępach wojennych” Frontyna – „Spartakus nocą zapełnił ciałami zabitych jeńców i zarżniętego bydła fosę, którą otoczył go Marek Krassus, i tak przez nią przeszedł”.
Ostatnie starcie
Niewolnicy zdołali wyrwać się z pułapki i pomaszerowali w kierunku portowego miasta Brundyzjum, będącego oknem na Bałkany, stamtąd zamierzali przerzucić swe oddziały na wschód.
Pomysł ten doprowadził do kolejnego rozłamu, część niewolników pod wodzą Kastusa i Gannikusa oderwała się od głównych sił. Grupa ta została zniszczona przez Krassusa w bitwie pod Kantenna.
Rzymski wódz na wieść o zbliżaniu się armii Pompejusza do Italii porzucił kunktatorską strategię i dążył do generalnej bitwy ze Spartakusem. Również zmęczeni wojną powstańcy rwali się do walki, wbrew opinii Spartakusa, który wolał unikać starcia w otwartym polu.
Do rozstrzygnięcia doszło wiosną 71 roku p.n.e u źródeł rzeki Silarius. Spartakus przed bitwą symbolicznie przebił mieczem swojego konia, mówiąc: że jako zwycięzca będzie miał dość pięknych koni po nieprzyjacielu, a jeśli dozna porażki, to konia nie potrzebuje.
Krassus wybierając miejsce bitwy zyskał przewagę położenia. Mimo tego walka była niezwykle zacięta. O klęsce powstańców przesądził nieudany atak obwodu na czele z samym Spartakusem na pozycje Krassusa. Śmierć Traka wywołała panikę w szeregach niewolników i ostateczną klęskę.

Spartakus wykazał się wielką odwagą w swoim ostatnim boju, Florus zanotował, że – zginął niczym imperator, walcząc bardzo mężnie. Fakt, że nie odnaleziono jego ciała, stało się podstawą do powstania wielu legend jakoby zdołał ocaleć.
Las krzyży
Krassus po zwycięstwie ukrzyżował sześć tysięcy wziętych do niewoli niewolników wzdłuż via Appia.

Inna grupa, która ocalała z klęski została rozgromiona w Etrurii przez Pompejusza Wielkiego.
Niedobitki z powstańczej armii grasowały w południowej Italii jeszcze przez około dziesięć lat, kiedy to zostali wytępieni przez Gajusza Oktawiusza.
Polecamy nowość wydawnictwa Atryda – „Ptolemeusze i Rzym. Przyjaźń czy zależność”.
Książkę „Ptolemeusze i Rzym. Przyjaźń czy zależność” można zamawiać wyłącznie do końca czerwca. Wydrukowanych zostanie tylko tyle egzemplarzy, ile było zamówień. Książkę można kupić na stronie Wydawnictwa Atryda.
Przeczytaj fragment książki – Eleusis – początek protektoratu rzymskiego nad Egiptem?


2 Comments