
Gdy w 2012 roku pierwszy raz zetknąłem się z informacjami o sadze „Pieśni Lodu i Ognia” Georga R.R Martina byłem bardzo sceptyczny. Grupa nastolatków ze zwaśnionych rodów walcząca o władzę w królestwie, w tle smocze jaja i zombie (Nieumarli). Nie, to nie może się udać!
Zmieniłem zdanie o sto osiemdziesiąt stopni po obejrzeniu pierwszego odcinka serialu. Świat wykreowany przez Martina wciągnął mnie bez reszty. Jednak nie ze względu na kunszt pisarki Amerykanina, ten bowiem średnio mi się podoba, lecz ze względu na bohaterów i fabułę. Moją pierwszą myślą było, że już gdzieś o tym czytałem.
Martin nie ukrywa, że często inspiruje się historycznymi wydarzeniami, w jednym z wywiadów powiedział: Zawsze uważałem, że fikcja historyczna i fantasy to w zasadzie siostry, rozdzielone zaraz po porodzie.
Faktycznie, ilość zapożyczeń i luźnych inspiracji z historii w sadze Martina jest ogromna, można powiedzieć, że wiele wątków z „Pieśni Lodu i Ognia” jest lustrzanym odbiciem prawdziwej historii.
Przez wzgląd na fascynację starożytnością, najłatwiej było mi wyłapać inspiracje tą epoką. Owocem był artykuł opublikowany w 2016 roku na łamach Newsweek Historia, którego fragment możecie przeczytać tutaj.
W międzyczasie lista historycznych inspiracji w Grze o Tron rozrosła się, czego efektem jest niniejszy tekst.
Śmierć na „tronie”
Tywin Lannister był jedną z moich ulubionych postaci w sadze, niestety śmierć miał … no powiedzmy, że mało chwalebną. Senior rodu Lannisterów został zastrzelony z kuszy przez własnego syna Tyriona, w trakcie załatwiania potrzeb fizjologicznych.
Jednak nie on pierwszy zszedł z tego świata w tak zawstydzających okolicznościach. Trop prowadzi do Edmunda II Żelaznobokiego, króla Anglii panującego przez kilka miesięcy, w 1016 roku. Edmund zasadniczo nie zapisał się na kartach kronik niczym ciekawym, wojował dość nieudolnie z najeżdżającymi wyspy Duńczykami i to byłoby tyle. Za to bardzo ciekawe są okoliczności jego śmierci.
Według Henryka z Huntingdon, Żelaznoboki miał zostać zadźgany w wychodku przez zamachowca. Żeby było efektowniej zabójca miał dźgnąć władcę od dołu.
Geoffrey Gaimar, anglosaksoński kronikarz podaje w swym dziele „L’Estoire des Engleis” inną, ale również ciekawą wersję wydarzeń. Według Gaimara, Edmund został zabity w wychodku za pomocą … kuszy.
Czy zatem Martin biorący pełnymi garściami z historii Anglii, wykorzystał okoliczności domniemanego zamachu na Edmunda Żelaznobokiego do stworzenia sceny śmierci Tywina? O to należałoby zapytać już pisarza.
Ordalia – sądy boże
W średniowieczu rozpowszechniona była instytucja pojedynków sądowych. Prawo dopuszczało w pewnych okolicznościach możliwość wystawienia zastępcy (np. gdy jedna ze stron była kobietą lub karłem), który mógł wziąć udział w pojedynku w jej imieniu.
W Grze o Tron z takiego przywileju skorzystał Tyrion Lannister i jego siostra Cersei przy okazji oskarżeń o otrucie króla Joffreya. Cersei jak wiemy oskarżała o ten zamach brata.
Cersei reprezentował Gregor Clegane, zaś Tyrionona – Oberyn Martel, zwany Czerwoną Żmiją.
W historii doszło do dwóch pojedynków, które mogły stać się inspiracją dla Martina. W średniowiecznej Francji, rządzonej przez Ludwika VII miał miejsce sąd boży, który w jednym szczególe bardzo przypomina ten z książki.
Około 1150 roku spór pomiędzy rycerzem Stephenem z Massy a z mnichami z Saint – Germain – des – Pres miał rozstrzygnąć sąd boży. Obie strony były reprezentowane przez nieznanych z imienia wojowników.
Walka toczyła się niepomyślnie dla reprezentanta zakonników, który otrzymał wiele ran i był bliski klęski. Ostatecznie wojownikowi walczącego w imieniu zakonu udało się wygrać wydłubując przeciwnikowi oko.
O wiele więcej podobieństw znajdujemy w opowieści o sporze między Jeanem de Carrouges’em i Jacqueiem Le Gris. Carrouges oskarżył Le Grisa, że ten brutalnie zgwałcił jego żonę Margarit. W pierwszym procesie Le Gris został jednak uniewinniony, co rozwścieczyło oskarżyciela.
Carrouges nie miał zamiaru dać za wygraną, przybył do stolicy Francji – Paryża i zażądał sądu bożego.
Pojedynek zgromadził tłumy gapiów żądnych sensacji. Pojawił się nawet sam król, Karol VI wraz z rodziną.
Przed rozpoczęciem walki Carrouges pożegnał się z ukochaną pocałunkiem i zapewnieniem, że wróci cały.
Walka miała dwa etapy, w pierwszym przeciwnicy potykali się konno. Le Gris potężnym ciosem topora odrąbał głowę nieszczęsnemu wierzchowcowi rywala – scena przypominająca sytuację, gdy wściekły Gregor Clegan zdekapitował za pomocą miecza swego ogiera na turnieju.
Następnie rycerze starli się w walce na miecze. Le Gris osiągnął wyraźną przewagę. W dodatku Carrouges poślizgnął się i przewrócił, co natychmiast wykorzystał Le Gris, przebijając jego udo. Wszystko wskazywało na klęskę i śmierć Carrouges’a.
Doszło jednak do niespodziewanego zwrotu akcji, nazbyt pewien swego Le Gris zbliżył się do przeciwnika, a ten rozpaczliwym chwytem obalił go na ziemię. Teraz to Carrouges był górą, dosłownie i w przenośni.
Carrouges próbował zmusić Le Gris do przyznania się do winy, a gdy ten uparcie zaprzeczał, zabił go. Wola Boga!
Oczywiście finał walki jest zupełnie inny (wygrywa ten dobry), niż w „Grze o Tron”, jednak motyw, zemsty za gwałt, zbytniej pewności siebie jednego z wojowników, próba zmuszenia do przyznania się do gwałtu jako żywo przypominają wydarzenia z sagi Martina.
Purpurowe gody
Wesela w Westeros zapewniają ogromną dawkę emocji. Najbardziej w pamięci fanów zapisały się Krwawe i Purpurowe gody. Największy rozmach miał oczywiście stary Walder Frey, który urządził w „Bliźniakach” krwawą jatkę Starkom.
O Krwawych godach pisano już wiele. Nie będę się więc rozwijał tego wątku i jedynie w telegraficznym skrócie przypomnę, że Martin przyznał, że zainspirował się tzw. Czarnym Obiadem i rzezią w Glencore – wydarzeniami z historii Szkocji.
Drugim wyjątkowo emocjonującym momentem było wesele Joffreya Baratheona z Margaery Tyrell , na którym ten mały psychopata został otruty. Okazuje się, że i ten epizod był luźno inspirowany prawdziwym wydarzeniem.
Sam Martin w wywiadzie dla Entetainment Weekly uchylił rąbka tajemnicy i wyznał, że inspiracją dla sceny śmierci Joffreya były wydarzenia z 1153 roku, kiedy to Eustachy z Boulogne, syn króla Anglii, Stefana, zadławił się a śmierć w czasie uczty.
Nagła śmierć Eustachego wywołała wiele spekulacji, część uważała, że królewicz faktycznie zakrztusił się jedzeniem, inni zakładali, że został otruty. Z zawodowego obowiązku wspomnę, że istnieją inne wersje śmierci Eustachego, to jednak nie jest z naszego punktu widzenia istotne.
Królewska Przystań jak Konstantynopol
Martin czerpał również z historii cesarstwa wschodniorzymskiego. Oblężenie Królewskiej Przystani można porównać z oblężeniem Konstantynopola i to nawet kilkoma, bo szczegóły walk o Królewską Przystań przypominają oblężenia stolicy cesarstwa z 678 roku, 717 roku i 1204 roku.
W trakcie dwóch oblężeń stolicy przez Arabów, Bizantyjczycy zniszczyli arabską flotę za pomocą tak zwanego morskiego ognia, znanego bardziej pod nazwą greckiego ognia – łatwopalnej mieszanki, palącej się nawet na powierzchni wody. Odpowiednikiem morskiego ognia, w sadze jest dziki ogień, którym Tyrion spalił flotę Stannisa Baratheona.
W 1204 roku, gdy Konstantynopol został zaatakowany przez uczestników IV krucjaty, obrońcy próbowali spalić flotę napastników za pomocą branderów – bezzałogowych jednostek wypełnionych materiałami łatwopalnymi. Motyw użycia brandera wypełnionego „dzikim ogniem” został użyty w serialu i książce.
Białe Płaszcze
W sadze jednym z przydomków gwardii królewskiej są „Białe Płaszcze”. W cesarstwie wschodniorzymskim osobistą ochronę cesarza stanowili candidati – Białe Płaszcze, nazywani tak ze względu na białe tuniki i płaszcze, które nosili.
Wampir z Harrenhal
Kolejną budzącą lęk postacią z sagi amerykańskiego autora jest Dannel Lothston, pani na Harrenhal, zwana Szaloną Dannel. Postać ta nie załapała się do serialu, jednak jej historia jest na tyle interesująca, że warto o niej wspomnieć. Ostatnia z rodu Lothston wedle plotek miała kapać się we krwi i podawać na ucztach ludzkie mięso.
O zażywanie kąpieli w krwi pięknych, młodych kobiet posądzano na przełomie XVI i XVII wieku Elżbietę Batory, nazywaną Krwawą Hrabiną z Čachtic. Te makabryczne zabiegi miały zatrzymać starzenie. Rewelacje na temat krwawych praktyk Elżbiety zostały wymyślone przez Habsburgów pragnących zagarnąć wielki majątek Elżbiety.
Śmierć na polowaniu
Robert Baratheon i Kazimierz Wielki mają sporo wspólnego. Obaj słynęli z imponującej postury, lubili kobiety i łowy. Łączy ich również to, że zginęli w wyniku obrażeń doznanych w czasie polowania.
Robert został ciężko zraniony przez dzika i w wyniku powikłań umarł. W podobny sposób do grobu wpędził się król Polski.
Janko z Czarnkowa tak opisał feralne polowanie: „[Kazimierz] goniąc jelenia, gdy koń się pod nim przewrócił, spadł z niego i otrzymał niemałą ranę w lewą goleń”.
Lewa noga Kazimierza była złamana, władca dostał wysokiej gorączki, która wyniszczała przez kilkadziesiąt dni organizm ostatniego Piasta. Kazimierz męczył się przez kilka tygodni aż w końcu wyzionął ducha.
„A jeśli dobra sztuka, oklaski dajcie
i razem wszyscy radość nam swą okażcie”
W starożytności aktorzy tymi słowami kończyli występy na scenie. Czasy się zmieniły, a wraz z nimi środki wyrażania opinii, więc jeśli powyższy artykuł przypadł Wam do gustu nie musicie dawać oklasków; swą sympatię możecie okazać w inny sposób – obserwując Antyczny.blog na Twiterze i Facebooku lub zapisując się do poniższego newslettera.