
Odwaga okazana w indywidualnym pojedynku często była trampoliną do wielkiej sławy i kariery. Pragnienie zdobycia chwały i uznania towarzyszy broni pchała starożytnych wojowników do staczania walk jeden na jednego. Na kartach antycznych dzieł znajdujemy wiele przykładów takich pojedynków. Już w Iliadzie i Biblii natrafiamy na opisy heroicznych walk jeden na jeden. Chyba nikomu nie trzeba przedstawiać Achillesa i Hektora, czy Dawida i Goliata?
W świecie mitów
O ile jednak przygody homeryckich bohaterów są powszechnie znane, to już inne mitologiczne pojedynki nie cieszą się taką popularnością.
Ciekawym przykładem takiego starcia osadzonego w mitologii była walka Ateńczyka Melantusa z beockim królem Ksantusem. Przebieg tego pojedynku był bardzo nietypowy. Gdy antagoniści stanęli ze sobą oko w oko, Melatus powiedział: „Ksantusie, postępujesz niegodziwie, a także wbrew układom! Wyszedłeś oto w pole przeciw mnie jednemu z pomocą kogoś innego”.
Zaskoczony tym zarzutem Ksantus obrócił się żeby zobaczyć, kto niby mu towarzyszy, wówczas przeciwnik zabił go jednym ciosem. Trudno uznać takie zachowanie za honorowe, ale przebiegłości nie można odmówić Melantusowi.

Król Królów
Dariusz III nierozerwalnie związany jest w osobą Aleksandra Wielkiego. Klęska Króla Królów poniesiona w wojnie z Macedończykiem na zawsze przypięła mu łatkę nieudacznika i tchórza.
Tymczasem początki panowania Achemenidy był bardzo obiecujące. Dariusz przed starcem z Aleksandrem Wielkim cieszył się opinią znakomitego wojownika. Sławę tę zdobył pokonując w walce jeden na jednego kaduzyjskiego wojownika, który wyzwał go na pojedynek.
Walka miała miejsce jeszcze za panowania Artaksarksesa III Ochosa, który postanowił spacyfikować niesfornych górali. Sukces ten jest dziś zapomniany, a Dariusz postrzegany jest jako uciekinier spod Issos i Gaugameli.
Pankratiasta vs kombatant
W 325 roku p.n.e stoczona bardzo ciekawy pojedynek między pankratiastą Dioksipposem a macedońskim żołnierzem Koragosem.
Dioksippos był bardzo ciekawą postacią. Grek ćwiczył pankration, w sztuce walki osiągnął tak wielką renomę, że gdy w 336 roku p.n.e wystartował w igrzyskach, nikt nie odważył się wystąpić przeciwko niemu. W ten niezwykły sposób Grek został mistrzem olimpijskim.
Dioksippos towarzyszył Aleksandrowi Wielkiemu w wyprawie przeciw Persji, gdzie zapisał się jako niepoprawny pochlebca króla. W czasie kampanii Indyjskiej, w trakcie jednej z uczt, doszło do awantury między pankratiastą a macedońskim żołnierzem, Koragosem. Macedończycy nie lubili Ateńczyka, szydząc że „idzie z nimi bezużyteczne bydle o utuczonym ciele; gdy oni przystępują do walki, on, ociekając oliwą, szykuje swój brzuch do uczty”.
Na bankietach wyprawianych przez Aleksandra wino lało się strumieniami, więc wkrótce towarzystwo mocno się podchmieliło, a że jak wiadomo wino rozwiązuje języki, pijany Koragos postanowił wygarnąć atlecie, co o nim sądzi. Dodatkowo żeby nie był żadnych wątpliwości, kto jest lepszym wojownikiem, wyzwał Greka na pojedynek. Dioksippos drwiąc z żołnierskiej zuchwałości przyjął wyzwanie.
Następnego dnia zebrały się tłumy żołnierzy pragnących obejrzeć widowisko. Macedończycy dopingowali rodaka, zaś Grecy Ateńczyka.
Koragos wystąpił uzbrojony po zęby – zabrał ze sobą tarczę, długą włócznię, zwaną sarisa, miecz i oszczep. Dioksippos natarty oliwą, z wieńcem na głowie, wziął do walki jedynie maczugę – broń Heraklesa.
Koragos, widząc, że przeciwnik nie ma tarczy, postanowił przeszyć go oszczepem. Pankratiasta nieco nonszalancko, nieznacznym ruchem ciała uniknął oszczepu i natychmiast przeszedł do kontrataku, skracając dystans.
Zanim Koragos zdążył przełożyć włócznię do prawej ręki, Grek, doskoczył i silnym ciosem maczugi złamał sarissę. Macedończyk próbował dobyć miecza, ale przeciwnik schwycił go i gwałtownym obaleniem posłał na ziemię, a następnie wyrwał przeciwnikowi miecz, przycisnął stopą krtań i już miał zadać mu cios maczugą, gdy walkę przerwał wściekły Aleksander.
Król nie posiadał się ze złości, atleta ośmieszył jego wojownika w obecności przedstawicieli podbitych ludów. Zwycięstwo w pojedynku ściągnęło na Greka poważne konsekwencje – wrobiono go w kradzież złotego kubka. Dumny Dioksippos nie mógł znieść takiej hańby i popełnił samobójstwo.
Pyrrus „Orzeł z Epiru”
Pyrrus, król Molossów, znany jest głównie z przysłowia o „pyrrusowym zwycięstwie”. Ajakida był nie tylko wielkim awanturnikiem i wodzem, ale także świetnym wojownikiem. W trakcie walk o Macedonię stoczył pojedynek z Pantauchosem, jednym z najznakomitszych wodzów króla Macedonii, Demetriusza Poliorketesa.
Pantauchos wyzwał Pyrrusa do walki przed frontem obu armii. Ajakida pragnąc dorównać sławie Achillesa ochoczo przyjął wyzwanie. Walka była bardzo wyrównana i zacięta – przeciwnicy starli się najpierw na włócznie, a później, gdy te zapewne zostały połamane, sięgnęli po miecze.
Pantauchos okazał się bardzo wymagającym przeciwnikiem i zranił Pyrrusa, ale król zrewanżował mu się dwoma trafieniami, jeden cios miecza trafił w udo, drugi w kark macedońskiego wojownika.
Poraniony Pantauchos stracił wiarę w zwycięstwo i próbował uciec, ale Pyrrus przewrócił go i pewnie zabiłby rywala, gdyby Macedończyka nie uratowali przyjaciele. Zwycięstwo w tym pojedynku przyniosło Pyrrusowi wielkie uznanie zarówno wśród swoich żołnierzy, jaki i Macedończyków.

Czu kontra Han
Przykłady pojedynkowania się znajdujemy również w starożytnych Chinach. W czasie wojny Czu z Han, król Xiang Yu wysłał swojemu wrogowi, władcy Han, Liu Bangowi list w którym wyzwał go na pojedynek: „Świat od kilku lat jest pogrążony w chaosie i cierpieniu wyłącznie na skutek walki miedzy nami dwoma. Pragnę więc zaprosić władcę Han do stoczenia ze mną walki, w której zdecyduje się, który z nas jest lepszy. W ten sposób oszczędzimy ojcom i synom tego świata dalszych cierpień” (tłum. M. Kuczyński).
Liu Bang nie miał najmniejszej ochoty na takie rozwiązanie. Xiang Yu miał dwa metry wzrostu i cieszył się opinią znakomitego wojownika, zaś Liu Bang był bardziej znany jako alkoholik, niż jako wojownik. Zwycięzcę takiego starcia łatwo było wytypować.
Wobec powyższych, król Han, odpisał wymijająco: „Siłą mięśni ci nie sprostam, ale chętnie stoczę z tobą pojedynek na umysły”. Oczywiście Xiang Yu okrzyknął swego adwersarza tchórzem.
Skoro wódz Han nie chciał walczyć, to może chociaż jego wojownicy okażą się bardziej waleczni. Xiang Yu wysłał swojego najlepszego człowieka z zadaniem wyzwania na pojedynek najlepszego wojownika z armii Han.
Tym razem rękawica została podjęta. Ze strony Han wystąpił pewien najemnik pochodzący z plemienia stepowych koczowników.
Walka skończyła się bardzo szybko, konny łucznik zastrzelił przeciwnika nim ten zdołał się do niego zbliżyć. Pomścić poległego kamrata próbowało dwóch kolejnych śmiałków, ale za każdym razem z opłakanym skutkiem. Łucznik w obu przypadkach przeszył ich strzałami nim zdążyli do niego dojechać na odległość włóczni.
Klęska trzech najlepszych wojowników mocno zdeprymowała żołnierzy z armii Czu. Mimo iż konny łucznik wyzywał kolejnych przeciwników, nikt z obozu Xiang Yu nie kwapił się do walki.
Wobec tak niepożądanego obrotu spraw, Xiang Yu, postanowił sam podjąć wyzwanie. Przywdział zdobioną zbroję i pozłacany hełm zasłaniający twarz, wziął halabardę w rękę i ruszył na ogromnym wierzchowcu rozprawić się z groźnym łucznikiem.
Przebieg walki jest niejasny – konny łucznik ruszył galopem w stronę wroga i składał się do strzału, wówczas Xiang Yu zdjął hełm i wydał gromki okrzyk bojowy, w efekcie czego koczownik spadł z konia. Być może koń łucznika spłoszył się i zrzucił jeźdźca.
W każdym razie czempion Han znalazł się w opałach, bowiem spadając zgubił łuk. Na szczęście dla łucznika Xiang Yu nie zamierzał go zabić, a jedynie upokorzyć na oczach obu armii. Król Czu poczekał aż bezbronny koczownik dosiądzie konia, a następnie przegnał go z pola walki uderzając na odchodne drzewcem halabardy w pośladki.
Bellator
Pojedynki jeden na jednego były bardzo popularne wśród Rzymian. Na kartach antycznych dzieł znajdujemy wiele imion rzymskich wojowników stających do walki jeden na jednego. Większość z tych imion niewiele mówi przeciętemu sympatykowi antyku. Na liście pojedynkowiczów znajdują się jednak postacie powszechnie znane jak chociażby – Publiusz Emilianus Scypion Afrykański Młodszy, zdobywca Kartaginy; Pompejusz Wielki, czy Gajusz Mariusz, pogromca Jugurty, króla Numidii oraz Cymbrów i Teutonów.
Scypion Afrykański Młodszy
Publiusz Emilianus Scypion Afrykański Młodszy zapisał się złotymi zgłoskami w historii Rzymu jako znakomity wódz. Największym osiągnięciem w karierze Scypiona było zdobycie i zniszczenie Kartaginy, za to zwycięstwo otrzymał zaszczytny przydomek – Afrykański.
Rzymianin mógł się poszczyć też osiągnięciami jako wojownik. W 151 roku p.n.e w czasie oblężenia przez Rzymian miasta Interkacja, pewien miejscowy wojownik wyróżniający się potężnym wzrostem i pyszną zbroją często wyjeżdżał na przedpole i wyzywał na pojedynek każdego Rzymianina, który chciałby się zmierzyć.
Ponieważ żaden z Rzymian nie miał odwagi przyjąć wyzwania, barbarzyńca odjeżdżał znieważając przeciwników niewybrednymi komentarzami i obelżywymi gestami. Buta wojownika i upokorzenie jakie zafundował Rzymianom rozgniewała Publiusza.
Jak relacjonuje grecki dziejopis, Polibiusz z Megalopolis: „Scypio miał wielką ochotę zmierzyć się w pojedynku z tym barbarzyńcą i zarazem niepewność, czy należy to zrobić”. Wątpliwości Scypiona nie powinny dziwić, chociaż miał już doświadczenie w walce, zdobyte w bitwie pod Pydną, to sam był mizernej postury i raczej słaby fizycznie, podczas gdy antagonista miał być potężnego wzrostu. Ostatecznie gniew wziął górę nad rozsądkiem i Scypion konno ruszył zetrzeć się z barbarzyńcą.
Walka nie była łatwa dla Rzymianina. Już w pierwszym starciu wróg przebił włócznią konia Rzymianina, na szczęście Scypion zdołał zeskoczyć z upadającego wierzchowca i nie został przygnieciony ciałem konia. Niestety fragment dzieła Polibiusza opisujący dalszy przebieg starcia zaginął, nie wiemy więc, jak dalej potoczyła się walka. W każdym razie Scypion wygrał i triumfalnie powrócił do swoich. Jego zwycięstwo znacznie podniosło morale legionistów.
Gajusz Mariusz
Gajusz Mariusz dzięki zwycięstwom odniesionym nad Cymbrami i Teutonami otrzymał przydomek „Trzeciego Założyciela Rzymu”. W swej karierze wielokrotnie musiał mierzyć się na polu bitwy z wrogimi wojownikami. Pochodzący z Arpinium wódz miał w swym życiorysie również zwycięstwo w pojedynku jeden na jednego.
W 133 toku p.n.e Mariusz wyruszył do Hiszpanii, gdzie armia słynnego zdobywcy Kartaginy, Publiusza Emiliusza Scypiona Młodszego oblegała Numancję. Gajusz odznaczył się tam wielkim męstwem zabijając w pojedynku jeden na jednego celtyiberyjskiego wojownika. Niestety nie wiemy jak wyglądał przebieg tego pojedynku.
Sukces ten zwrócił na Gajusza Mariusza uwagę jego wodza – sławnego Scypiona Afrykańskiego Młodszego, który jak wiemy również miał ciągotki do walk jeden na jednego. Scypiona dawał wiele dowodów uznania i życzliwości dla młodego Rzymianina. Pewnego razu po uczcie, jeden z biesiadników zapytał Afrikanusa „w kim naród rzymski będzie miał po nim [to jest po Scypionie] takiego wodza i opiekuna, który by jemu dorównał”. Na co wódz odrzekł: „Chyba w tym oto!’ klepiąc po ramieniu siedzącego obok niego Mariusza.

Gajusz Mariusz kilkadziesiąt lat później miał drugą okazję do zmierzenia się w walce jeden na jednego. W 102 roku p.n.e, w czasie walk z Teutonami, pewien nieznany z imienia barbarzyńca wyzwał Mariusza do walki.
Tym razem Rzymianin nie miał ochoty sprawdzić się w boju, wobec czego w sprytny sposób postanowił zbyć wyzywającego i przy okazji ośmieszyć teutońskiego wojownika. Konsul najpierw odparł śmiałkowi, że jeśli tak bardzo pragnie śmierci, może skończyć swój żywot na stryczku. Niezrażony tą obraźliwą repliką barbarzyńca nadal nalegał na pojedynek, wobec czego Gajusz Mariusz postanowił w inny sposób zniechęcić natręta. Wódz Rzymian wezwał podstarzałego gladiatora, który był skromnej postury i oświadczył barbarzyńskiemu wojownikowi, że jeśli pokonana tego człowieka, to będzie mógł się z nim zmierzyć. Tego już było za wiele dla dumnego barbarzyńcy.
Epigoni
Tradycje pojedynkowania się przetrwały w armii rzymskiej bardzo długo. W 530 roku n.e w czasie bitwy między Bizantyjczykami a Persami pod miastem Dara, pewien perski młodzieniec rzucił Bizantyjczykom wyzwanie do walki jeden na jednego. Przeciwko Persowi wystąpił Andreas, trener w szkole zapaśniczej i zabił go. Wywołało to gniew w szeregach Persów, którzy po raz kolejny rzucili wyzwanie. Znów wystąpił Andreas i znów wygrał. Więcej chętnych do walki z Andreasem nie było.
„A jeśli dobra sztuka, oklaski dajcie
i razem wszyscy radość nam swą okażcie”
W starożytności aktorzy tymi słowami kończyli występy na scenie. Czasy się zmieniły, a wraz z nimi środki wyrażania opinii, więc jeśli powyższy artykuł przypadł Wam do gustu nie musicie dawać oklasków; swą sympatię możecie okazać w inny sposób – obserwując Antyczny.blog na Twiterze i Facebooku lub zapisując się do poniższego newslettera.
Bibliografia
Opracowania:
M. KuczyŃski, Wojna Czu z Han 209 – 202 p.n.e, Warszawa 2014.
R. Cowan, Wojny, Bitwy i Wojownicy Rzymscy, Warszawa 2010.
Źródła
Appian z Aleksandrii, Historia rzymska, przeł. L. Piotrowicz, Wrocław 2004.
Marek Junianus Justynus, Zarys dziejów powszechnych starożytności na podstawie Pompejusza Trogusa, przeł. I. Lewandowski, Warszawa 1988.
Polibiusz, Dzieje, przeł. S. Hammer, Wrocław 2005.
Plutarch z Cheronei, Żywoty znakomitych mężów, tłum. M. Brożek, Wrocław 1977.
Prokopiusz z Cezarei, Historia wojen.
Kurcjusz Rufus, Historia Aleksandra Wielkiego, przekład zespołowy pod red. L. Winniczuk.
Frontyn, Podstępy wojenne, przeł. B. Burliga, Wrocław 2016.
Jakie to uniwersalne i jednak ponadczasowe, że wykazanie się odwagą lub sprytem w walce, gdzie naraża się najcenniejszą wartość, jaką jest samo życie, człowiek staje się bohaterem. Niektórzy pewnie powiedzą, że to zachowanie zwierzęce, ale jak inaczej, tak ostatecznie można się sprawdzić, jak nie stawiając na szali własne życie?
PolubieniePolubienie