
Gdy w grudniu 2011 roku praca Jonathana Rotha wchodziła do księgarń na polskim rynku książki historycznej panowała dotkliwa posucha w temacie wojskowości rzymskiej. Z prac poruszających tę tematykę w zasadzie przychodzi mi na myśl jedynie broszura profesora Edwarda Dąbrowy, zatytułowana „Rozwój i organizacja armii rzymskiej (do początku III wieku n.e). Dopiero kolejne lata przyniosły ożywienie w tej tematyce. „Rzymska Sztuka Wojenna” trafiła więc w atrakcyjną niszę, której jednak przez wzgląd na niski poziom merytoryczny nie wypełniła.
Jonathan P. Roth jest profesorem historii w San Jose State University, gdzie wykłada historię wojskową Rzymu. Do najważniejszych prac Rotha należy zaliczyć The Logistics of the Roman Army at War. Uznane nazwisko autora plus bardzo ciekawa tematyka skłoniły mnie do zakupu już w dniu debiutu.
Praca podzielona została na 16 rozdziałów chronologicznie omawiających historię armii rzymskiej i wojen prowadzonych przez Rzymian od czasów królestwa aż po zmierzch Cesarstwa Zachodniorzymskiego. Sam fakt, że autor na zaledwie trzystu stronach podejmuje próbę przedstawienia wojskowości rzymskiej, daje nam wskazówkę, że nie będzie to książka wyczerpująca temat. Zresztą sam autor we wprowadzeniu przyznaje że: „niniejsza książka przedstawia jedynie zarys tego zagadnienia”.
„Rzymska Sztuka Wojenna” jest publikacją popularnonaukową, która w zamierzeniu autora „stanowi wprowadzenie do kompleksu czynników społecznych, kulturalnych i politycznych, jakie złożyły się na powstanie rzymskiego militaryzmu”.
Jednak powierzchowne potraktowanie tematu nie jest największym problemem książki. Najgorsze jest to, że autor popełnia wiele błędów merytorycznych, w dodatku często dużego kalibru.
Liczba błędów jest tak duża, że wymienię moim zdaniem tylko te najpoważniejsze. Roth opisując walki Rzymu z Pyrrusem, pisze, że Ajakida wygrał bitwę pod Benewentem, ale poniósł tak wielkie straty, że musiał się wycofać z Italii, jak dalej czytamy Epirota w bitwie miał stracić ostatnie osiem słoni, które mu pozostały (s.52). Na temat wyniku starcia pod Benewentem panują rozbieżne opinie wśród historyków, przeważa zdanie, że Pyrrus przegrał, pojawiają się jednak opinie, że bitwa nie została rozstrzygnięta. Co do słoni – Pyrrus miał ich pod Benewentem znacznie więcej niż podaje Roth, bo według różnych szacunków, 16-18 zwierząt.
Skąd zatem Roth wziął swoją liczbę? Być może zasugerował się przekazem Dionizjusza z Halikarnasu, który podawał, że Rzymianie w trakcie walki schwytali osiem słoni (inne źródła podają inne liczby). W każdym razie autor mija się z prawdą, twierdząc, że Pyrrus stracił ostatnie osiem słoni pod Benewentem.
Również w stosunku do drugiej wojny punickiej autor popełnia dużo błędów. Na stronie 59 czytamy: „Hannibal, równie znakomity taktyk jak strateg, pokonał w 218 r. pod Ticinus i Trebią Publiusza Korneliusza Scypiona”. Nad rzeką Trebią armią rzymską dowodził Semproniusz Longus, wspomniany Scypion nie mógł wziąć udziału w walce z powodu ran jakie otrzymał w potyczce nad rzeką Ticinus.
Jeśli już jesteśmy przy Hannibalu to opis najsławniejszego starcia drugiej wojny punickiej –bitwy pod Kannami – pozostawia wiele do życzenia. Roth twierdzi m.in. że większość żołnierzy Hannibala była gorzej wyszkolona i wyekwipowana od Rzymian, co jest nieprawdą albowiem znaczną część armii rzymskiej stanowiły świeżo zaciągnięte legiony, zaś w szeregach wojsk Punijczyka walczyli weterani wcześniejszych kampanii.
W dodatku autor błędnie podaje rozstawienie jazdy punickiej – twierdzi, że Galowie i Hiszpanie stali na prawym skrzydle armii Hannibala, zaś Numidowie na lewym. W rzeczywistości było na odwrót (natomiast na załączonym schemacie bitwy ustawienie jest już poprawne).
Równie niefortunne jest to zdanie: „Hannibalowi udało się zdobyć Tarentum na południu Italii, mimo że rzymski garnizon miejscowej cytadeli walczył do ostatniego żołnierza” (s.60). W tym miejscu autor po raz kolejny mija się z prawdą. Tarent faktycznie został podstępnie zdobyty przez Kartagińczyków, jednak sama cytadela zdołała się obronić i do czasu odbicia miasta przez Rzymian pozostała w rękach rzymskiej załogi.
Nieprawdziwa jest również informacja, że Macedonia wypłaciła w 196 roku p.n.e Rzymowi tysiąc talentów kontrybucji wojennej (s.99). Na mocy traktatu pokojowego król Filip V miał co prawda faktycznie wypłacić Rzymowi podaną wyżej sumę, ale w 196 roku p.n.e Antygonida zmuszony był wysupłać jedynie 500 talentów, reszta natomiast miała zostać spłacona w ratach przez dziesięć lat. Po kilku latach Rzymianie umorzyli pozostałą część kontrybucji Filipowi V, w nagrodę za pomoc udzieloną Rzymowi przez Macedończyka, w wojnie z królem Syrii, Antiochem III Wielkim.
Na stronie 111 Roth podaje błędnie imię konsula, który stłumił drugie powstanie niewolników na Sycylii. W tekście jest Mariusz Akwiliusz, gdy w źródłach figuruje Maniusz Akwiliusz. Pozostając już przy Akwiluszu, autor pisze, że Akwilusz został wysłany jako prokonsul do Azji Mniejszej. Akwiliusz sprawował konsulat w 101 roku p.n.e, w czasie swej misji w Azji był tylko legatem (s.113).
Roth wspominając o bitwie pod Arausio podaje, że zginęło 8 tys. legionistów. Źródło mówi o 80 tys. poległych Rzymian (s.111). Nie wiem, kto zjadł jedno zero – Roth, czy tłumacz, w każdym razie informacja zawarta w polskim przekładzie jest błędna.
Również partia książki dotycząca wojen króla Pontu, Mitrydatesa VI Eupatora z Rzymem pozostawia wiele do życzenia. Autor podaje złą datę wybuchu pierwszej wojny mitrydatejskiej – 90 rok p.n.e.
W dalszej części tekstu Roth twierdzi, że Sulla, w trakcie walk o dowództwo na Wschodzie, zbuntował się i pomaszerował na Rzym na czele sześciu legionów (s.115). Sulla faktycznie w przeddzień buntu miał pod swoimi rozkazami armię składająca się z sześciu legionów, jednak w marszu na Rzym wzięło udział tylko pięć legionów. Sulla pozostawił jeden legion pod murami Noli, żeby blokować to zbuntowane miasto.
Dalej autor podaje że: ”Podczas gdy w Rzymie walczono o władzę, Mitrydates wkroczył do Grecji (…)” – po raz kolejny informacja nieścisła, sam król Pontu pozostał w Azji Mniejszej, a kampanię w Grecji prowadził w jego imieniu Archelaos.
Kolejnym błędem jest stwierdzenie że Lukullus pokonał Mitrydatesa VI w bitwie pod Tigranocertą (s.117). Wojskami z którymi starł się Lukullus dowodził król Armenii, Tigranes, zaś Mitrydatesa w ogóle nie było na polu bitwy. Skoro już jesteśmy przy Lukullusie to w słowniku zamieszczonym na końcu książki, czytamy, że pokonał Mitrydatesa, ale z braku wsparcia z Rzymu musiał się wycofać. W rzeczywistości Lukullusowi odebrano dowództwo na Wschodzie i przekazano Pompejuszowi Wielkiemu.
Błędna jest informacja, że Magnus Maksymus rozpoczął bunt w Hiszpanii, gdy w rzeczywistości rebelia wybuchła w Brytanii, której Maksymus był wówczas namiestnikiem (s.266).
Na 299 stronie Roth twierdzi ,że Brutus popełnił samobójstwo po klęsce pod Farsalos, jak wiadomo Bruttus popełnił samobójstwo po przegranej bitwie pod Filippi, kilka lat po Farsalos.
Dużo błędów i nieścisłości znajduje się w tablicy chronologicznej i słowniku postaci historycznych. Roth datuje bitwę pod Telamonem na rok 224 p.n.e. Pod datą 6-9 rok n.e dowiadujemy się, że miało miejsce powstanie w Panonii i Ilirii pod wodzą dwóch królów o imieniu Bato. Wspomniani barbarzyńcy byli wodzami Dezitiatów i Breuków, w źródłach występują jednak pod nazwą wodzów nie zaś królów.
Dalej możemy przeczytać, że Teodozjusz pokonał Piktów, w 376 roku, gdy sukces ten miał miejsce w 367 roku (s.290). Autor nie może również zdecydować się, kiedy stoczono bitwę pod Magnezją, raz podaje datę 190 rok p.n.e (s.95, 283), w innym miejscu książki zaś wskazuje na 189 rok p.n.e (s.65). Podobnie ma się rzecz z datą inwazji rzymskiej na Brytanię w czasach Klaudiusza. W jednym miejscu podana została błędna data 54 rok n.e (s.179), w chronologii wydarzenie to figuruje pod poprawną datą – 43 rok n.e (s.286).
Także słownik postaci historycznych jest bardzo niedopracowany. Pod hasłem Hamilkar Barka kryje się biogram sławnego Hannibala, syna Hamilkara. W notce o Mitrydatesie VI, władcy Pontu, czytamy, że król ten stoczył cztery wojny z Rzymem, gdy doszło tylko do trzech wojen. Pyrrus tytułowany jest królem Epiru, w rzeczywistości Ajakida był królem Molossów i hegemonem Związku Epirociego. Zenobia anonsowana jest jako królowa Palmyry, która walczyła z Walerianem. Zenobia toczyła wojnę z Aurelianem.
Żeby dopełnić obrazu nędzy i rozpaczy muszę dodać że również tłumaczenie pozostawia dużo do życzenia, czego symbolem może być przełożenie divide et conquer, jako dziel i podbijaj, zamiast – dziel i rządź. Tłumacz ma ewidentne kłopoty z terminologią. Iberów nazywa Hiszpanami, okręty statkami i na odwrót, pojawiają się nawet takie zbitki jak: okręty wojenne i okręty transportowe (s.70). Wielici używają dzirytów zamiast oszczepów (s.67).
W książce jest znacznie więcej błędów, uznałem jednak, że skupię się na tych najbardziej rzucających się w oczy. Poza tym wypunktowanie wszystkich potknięć autora uczyniłoby tę recenzję nieznośnie długą.
„Rzymska sztuka wojenna” to jedna z najgorszych książek jakie przeczytałem w ostatnim piętnastoleciu. Ilość błędów jest zatrważająca, jest to tym bardziej zaskakujące i zarazem smutne, że książka wyszła spod ręki nie amatora, ale profesora historii. Zdecydowanie odradzam.
Ocena: 1/6
Metryka książki:
Autor: Jonathan P. Roth
Tytuł: Rzymska sztuka wojenna
Wydawnictwo: Książka i Wiedza
Rok wydania: 2011
ISBN: 978-83-05-13601-3
Ilość stron: 310
„A jeśli dobra sztuka, oklaski dajcie
i razem wszyscy radość nam swą okażcie”
W starożytności aktorzy tymi słowami kończyli występy na scenie. Czasy się zmieniły, więc jeśli powyższy artykuł przypadł Wam do gustu nie musicie dawać oklasków; swą sympatię możecie okazać w inny sposób – obserwując Antyczny.blog i udostępniając tworzone przeze mnie treści na Twiterze i Facebooku lub zapisując się do poniższego newslettera.